poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 19

Wakacje zleciały nam niezwykle szybko. Jak to się mówi: Wszystko co dobre szybko się kończy. Były to najlepsze wakacje mojego życia. Niczym nie musieliśmy się przejmować, nie musieliśmy myśleć co zrobić na śniadanie, obiad czy kolacje, nie musieliśmy się martwić sprzątaniem. Naszym jedynym zadaniem było się dobrze bawić i to właśnie robiliśmy. Spaliśmy długo, schodziliśmy na śniadanie, później wygłupy w wodzie i opalanie, znalazł się też czas na zwiedzanie, wieczorem wyjście do dyskoteki i tak nam mijały dni. Naprawdę czarujące miejsce. Pogoda przez cały czas była piękna. Codziennie utwierdzałam się w przekonaniu, że Wojtek i Robert są stuknięci i że nie mogą przebywać ze sobą zbyt długo. Prawie przez cały czas się śmiałam, momentami bolały mi usta. Dobrze, że Anka była z nami bobym ześwirowała. Raz leżałam sobie spokojnie na ręczniku i się opalałam, a ci dwaj idioci podeszli po cichutku jeden wziął mnie za nogi drugi za ręce i wrzucili mnie do wody, zresztą to samo spotkało Anię. Albo kiedy jedliśmy lody Wojtek podbiegł do Roberta wyrwał mu loda i obsmarował mu twarz, oczywiście Robert nie pozostał mu dłużny. Naprawdę wstyd było gdzieś z nimi wychodzić. Kiedy skończyliśmy się pakować zeszliśmy na dół do recepcji w celu wymeldowania się i oddania kluczy. W drodze powrotnej tez prowadził  Wojtek, chyba bał się oddać swoje auto. Już tęskniłam a tym miejscem. Pracownicy hotelu chyba się cieszą, że już wyjechaliśmy,widziałam ich miny kiedy Szczęsny i Lewandowski się wygłupiali, ale nikt nie zwracał im uwagi. Droga powrotna minęła bardzo szybko.
- No to jesteśmy w domu - powiedział Wojtek kiedy wyciągaliśmy bagaże
- Świetnie się bawiłam, dziękuję Ci - pocałowałam go
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie i na Lewego? - zapytał
- Co Ty. Jesteście stuknięci, nic tego nie zmieni. Na Was po prostu nie da się złościć. Nigdy chyba się jeszcze tak nie uśmiałam - przyznałam
- To dobrze - uśmiechnął się Szczęsny - Ale jestem zmęczony - zaczął ziewać i przeciągać się kiedy byliśmy już w domu
- To idź się połóż - zaczęłam grzebać w torbach, ponieważ chciałam iść pod prysznic i musiałam poszukać paru rzeczy, a uznaliśmy z Wojtkiem, że to bez sensu, żeby się rozpakowywać jak i tak za parę dni znowu musielibyśmy się pakować
- Ale Ty ze mną -pociągnął mnie za rękę i usadził sobie na kolanach
- Okej, ale wcześniej pójdę pod prysznic - pocałowałam go i ruszyłam w stronę łazienki
- Mogę z Tobą? - zapytał
- Nie - rzekłam szybko i udałam się do łazienki
Wzięłam szybki prysznic, następnie zmieniłam ubrania i udałam się do sypialni, gdzie czekał już Wojtek.
- Nie uciekaj mi nigdzie, skoczę szybko pod prysznic i zaraz będę - powiedział po czym zniknął. Wzięłam więc laptopa na kolana i weszłam na Facebooka. Wojtek wrócił po około 15 minutach i położył się obok mnie a ja się do niego przytuliłam
- Dziękuję Ci za te wspaniałe wakacje - powiedziałam
- Naprawdę nie ma za co - odparł całując mnie. Czułam się dobrze w jego ramionach. Leżeliśmy tak chwilę w milczeniu
- O czym myślisz? - zapytał nagle Szczęsny
- O tym, że się boje - odparłam
- Czego?  - spojrzał mi w oczy
- Wyjazdu do Londynu. Przeprowadzka do Warszawy była dla mnie wielkim wyzwaniem a co dopiero Londyn -przyznałam
- Nie masz się czego bać, będziesz tam ze mną - przytulił mnie
- No wiem, ale Ty już mieszkasz tam od dawna, masz pracę, znajomych, znasz miasto - zaczęłam wyliczać
- Ale Ty będziesz ze mną - powtórzył - ja Ci pomogę. Wiesz że kiedy ja wyjeżdżałem do Londynu miałem 16 lat i pojechałem sam
- Serio - zdziwiłam się, nie miałam o tym pojęcia - a co z językiem
- Umiałem tylko tyle co nauczyli mnie w szkole, a wiesz jak to oni uczą - odparł - ale powiedziałem sobie, że dam radę. Kiedy byłem mały ojciec mi mówił, że nigdy nie będę zawodowym bramkarzem, wtedy myślałem sobie, że jeszcze zobaczy. Było nieraz ciężko, trenowałem ze starszymi chłopakami, którzy dawali mi niezły wycisk. Musiałem się nauczyć płynnie mówić po angielsku. Nieraz miałem chwilę złamania i chciałem wracać do domu, ale nie chciałem rezygnować z marzeń, szczególnie, że byłem w połowie drogi i nie chciałem zawracać. Koledzy chodzili na imprezy a ja siedziałem w domu, bo musiałem wcześnie wstawać na treningi. gdybym wtedy zrezygnował, nie byłbym tu gdzie jestem. A Ty jedziesz ze mną, znasz język poradzimy sobie - takich słów mi trzeba było
- Pewnie masz rację - uśmiechnęłam się,
- Pewnie że mam - skąd wiedziałam, że to powie?
- A gdzie wtedy mieszkałeś?
- U znajomych rodziców, później zacząłem grać, zarabiać stać było mnie na dom. Po prostu nie wolno pozwolić, żeby strach przed realizacją marzeń nam przeszkodził. Będzie dobrze, zobaczysz - miałam taką nadzieję. Cały wieczór minął nam na rozmowie. Rozmawialiśmy o wszystkim; o naszych marzeniach, dzieciństwie, o naszych wpadkach, Wojtek opowiedział mi o pierwszym roku w Londynie, o pierwszym meczu. Chyba pierwszy raz tak rozmawialiśmy. Wtedy uświadomiłam sobie, że Wojtek jest fantastycznym chłopakiem, ale także super przyjacielem. Niewątpliwie mam szczęście, każda dziewczyna chce mieć przyjaciela w swoim chłopaku.
- O jaa, patrz jak już późno - powiedziałam w pewnym momencie
- To co?
- Mówiłeś, że jesteś zmęczony - mówił mi to chyba z trzy godziny temu, a ja teraz sobie o tym przypomniałam
- Oj tam, przecież jutro możemy dłużej pospać
- Może chodźmy już spać co? - zaproponowałam, ponieważ byłam już senna, a nie chwiałam zasnąć w trakcie rozmowy
- Może to dobry pomysł - pocałował mnie - Dobranoc
- Dobranoc - odpowiedziałam, przytuliłam się do Wojtka i zasnęłam

Trochę krótszy, ale więcej nie zdołałam wymyślić. Już od jakiegoś czasu zabierałam się do napisania tego rozdziału, ale tak wychodziło, że nie miałam czasu, albo nie miałam pomysłu.



Dobra, wiem że jestem opóźniona, ale ta wiadomość normalnie mnie załamała, tak samo ja wielu kibuców no i samego Marco. Naprawdę mi go szkoda. Pewnie już był spakowany a tu dzień przed wylotem kontuzja, ja bym się załamała. to miał być jego mundial. W dodatku 3 miesiące przerwy. Dość że i tak Borussia jest osłabiona, że tyle jest tam kontuzji, to jeszcze Marco nie będzie przez pierwszy miesiąc. Na fejsie Kuba wrzuciła zdjęcie z Marco z podpisem "  Wrócimy jeszcze silniejsi" - Kubuś trzymam Cię za słowo :) Wracajcie, bo naprawdę Was potrzebujemy