niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 6


- Cześć – przywitał nas Robert.
- Hej – odpowiedzieliśmy równo z Wojtkiem.
- Chciałem Wam przedstawić moich kumpli z drużyny. To jest Marco Reus, a to Mario Goetze A to jest Wojciech Szczęsny i jego dziewczyna Ewelina Szymańska – podaliśmy sobie wzajemnie dłonie.
-  Miło mi Was poznać – powiedziałam do nich po niemiecku.
- Znasz niemiecki? – spytał szybko Lewy.
- Tak znam – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nam też miło poznać. A Wojtka kojarzę bo graliśmy przeciwko Arsenalowi – powiedział Mario.
- A no tak zapomniałem – powiedział Robert.
Zauważyłam, że Wojtek dziwnie nam się przygląda. No tak nie znał niemieckiego.
- Idziemy się przywitać z innymi? – zapytał nagle Szczęsny.
- To tak jasne – odparłam. – Fajnie było was poznać – rzuciłam do nowo poznanych chłopaków odchodząc.
Poszliśmy w miejsce gdzie stali Piszczu i Błaszczykowski z żonami.
- Siema – krzyknął radośnie Kuba i mnie przytulił
- Cześć wariacie – powiedziałam.
- Cześć – przywitał się Łukasz i dziewczyny.
- Co tam? – zapytał Wojtek.
- A nic takiego – odpowiedział Kuba.
- To miała być mała impreza – zaczęłam.
- Skargi do Roberta i Ani – powiedziała ze śmiechem Agata.
- No tak faktycznie – również się zaśmiałam.
- Idziemy tańczyć? – zapytał mój chłopak
- Ty chcesz tańczyć? – zaskoczył mnie tym pytaniem.
- No tak. Czemu się dziwisz ? – odpowiedział pytaniem na moje pytanie.
- Nie tak tylko. To chodźmy – pociągnęłam go za rękę.
Puścili jakąś powolną muzykę. Tańczyliśmy wtuleni w siebie. Kiedy piosenka się skończyła poszliśmy się czegoś napić. Nagle poczułam, że głowa zaczyna mnie boleć od tej głośnej muzyki
- Musze wyjść na chwilę na zewnątrz – powiedziałam do Wojtka.
- Coś się stało? – zapytał z troską w głosie.
- Nie tylko mnie głowa zaczęła boleć od muzyki. Zaraz wrócę – uspokoiłam go.
- Iść z Tobą?
- Nie musisz. Dam sobie radę – zapewniłam go i zaczęłam iść w stronę drzwi.
Noc była ciepła. Powoli zaczynało się ściemniać, ale na szczęście koło klubu było jasno dzięki latarniom. Usiadłam na ławce.
- Wszystko dobrze? – zapytał ktoś za mną,  wiedziałam że to któryś z nowo poznanych Niemców.
- A tak dziękuję – odpowiedziałam i zorientowałam się że to Marco, ale nie był sam zaraz zobaczyłam Mario.
Przysiedli się do mnie. Nie wiedziałam za bardzo o czym mam z nimi rozmawiać.
- Jak się Wam podoba w Polsce ? – zapytałam nagle.
- Super naprawdę piękny kraj – powiedział Goetze – Chyba musimy tu wpadać częściej – spojrzał na Marco
- Tak masz rację – uśmiechnął się.
- Od dawna jesteś z Wojtkiem? – spytał Mario, zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Nie. Jesteśmy para od niedawna. A Wy macie dziewczyny? – zapytałam żeby podtrzymać rozmowę.
- Ja nie mam, teraz chce się skoncentrować na piłce, to ona jest teraz moją miłością – odpowiedział szybko Mario
- A ja mam dziewczynę Carolin – powiedział Marco. Zauważyłam, że kiedy to mówił Mario przewrócił oczami.
- O tutaj jesteś – usłyszałam głos Wojtka – Wszędzie Cię szukam, ale widzę, że znalazłaś sobie towarzystwo – w jego głosie usłyszałam złość.
- Właśnie miałam już iść – skłamałam, ale chyba mi nie uwierzył.
- To idziesz czy nie ? – niecierpliwił się Szczęsny.
- Tak – podniosłam się z ławki – A wy idziecie? – spytałam chłopaków którzy na pewno nie rozumieli mojej rozmowy z Wojtkiem
- Jeszcze chwilę tu posiedzimy. Może jeszcze się dziś zobaczymy. – odparł Mario.
- Może – uśmiechnęłam się do nich i weszłam z Wojtkiem do klubu.
- Jesteś na mnie zły? – zapytałam kiedy wchodziliśmy.
- Nie wcale – wiedziałam, że kłamie.
- Jasne – odparłam sucho.
- Ja się martwię o Ciebie, wszędzie Cię szukam a Ty jak gdyby nigdy nic siedzisz sobie z dwoma gościami, których niedawno poznałaś – popatrzyłam na niego i w jego oczach zobaczyłam złość.
- Przesadzasz. Marco ma dziewczynę – próbowałam się bronić.
- A ten drugi? – zapytał gniewnie.
- Nie – opowiedziałam cicho.
- No widzisz – rzucił gniewnie.
- Ale to nie ma zaznaczenia. Przecież  wyjeżdżam z Tobą do Londynu – sama zdziwiłam się tym co powiedziałam. Wojtek też był zaskoczony.
- Czyli się zgadzasz? – w jego oczach nie było już złości.
- Tak – uśmiechnęłam się do niego. Dopiero teraz dotarło do mnie, że się zgodziłam. Kurde przecież miałam się jeszcze zastanowić nad tym. To przez to, że na mnie naskoczył, a ja nie miałam nic na swoją obronę. Reszta imprezy minęła nam spokojnie. Unikałam dwóch Niemców, żeby nie denerwować Szczęsnego. Wyszliśmy po północy, bo piłkarze mieli jutro popołudniowy trening. Wojtek dowiózł mnie do domu. Długo mnie namawiał, żebym spała u niego, ale odmawiałam, więc się poddał. Chyba nawet się na mnie obraził, ponieważ kiedy jechaliśmy nie odzywał się do mnie.
- No to cześć – powiedziałam kiedy byliśmy pod moim blokiem.
- Hej. Jedziesz ze mną jutro na trening? – zapytał.
- A chcesz? Myślałam, że jesteś na mnie obrażony – powiedziałam.
- Nie jestem głupku – uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Jeśli tak to jadę – oznajmiłam kiedy się ode mnie odsunął .
- To będę po Ciebie o dwunastej. Kocham Cię. Miłych snów – przytulił mnie.
- Tez Cię kocham. Jedź ostrożnie – powiedziałam kiedy wsiadał od auta.
Kiedy weszłam do mieszkania wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Przed snem  zastanawiałam się czy Wojtek nie za bardzo przesadził, kiedy zobaczył mnie z Marco i Mario. Przecież tylko rozmawialiśmy. Miałam uciekać od nich kiedy do mnie przyszli? Moim zdaniem Wojtek jest o mnie stanowczo za bardzo zazdrosny i muszę o nim z tym porozmawiać. I jeszcze ta sprawa z Londynem. Co mnie podkusiło, żeby mu powiedzieć, że się zgadzam? Bijąc się ze swoimi myślami zasnęłam.





Przepraszam, że taki krótki, ale brak weny, a musiałam coś w końcu dodać. Następnym razem bardziej sie postaram.
Chciałabym też życzyć dużo szczęścia na nowej drodze życia Robertowi i Ani z okazji ich ślubu. Fajna z nich para. Naprawdę do siebie pasują :)

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 5


Obudziłam się przytulona do Wojtka. Było jeszcze wcześnie, więc postanowiłam, że jeszcze troszkę sobie poleżę i poczekam, aż mój chłopak się obudzi. Czekałam jakieś 10 minut przyglądając mu się jak słodko wgląda, kiedy śpi. Nawet przez sen się uśmiechał.
- Cześć już wstałaś? – zapytał przecierając oczy.
- Tak i czekałam, aż Ty się obudzisz – powiedziałam.
- Długo na mnie czekasz? – zapytał przytulając mnie do siebie.
- Nie. Obserwowałam jak śpisz. Wiesz, że nawet przez sen się uśmiechasz? Ciekawe kto Ci się śnił? – uniosłam brwi do góry.
- Oczywiście, że Ty. I ja Ci się spało?
- Dobrze. Masz wygodne łóżko – powiedziałam do niego z uśmiechem.
- To co wstajemy czy leniuchujemy dalej? – spytał.
- Wstajemy. Jestem troszkę głodna – zaczęłam wstawać z łóżka.
- To mogłaś iść coś zjeść a nie czekać, aż się obudzę.
- Przecież nie będę się panoszyć w Twoim domu .
- Oj tam. Przyznaj, że chcesz żebym zrobił Ci śniadanie, bo Tobie się nie chce – wystawił mi język.
- Rozgryzłeś mnie – rzuciłam go poduszką .
- Wojna na poduszki? – wziął poduszkę i zaczął mnie dusić.
- Wojtek, proszę Cię, zaraz się uduszę – mamrotałam ledwo łapiąc oddech.
- Sama chciałaś – uśmiechnął się – To co idziemy coś zjeść?
- Tak .
- Ale śniadanie robimy razem – podszedł do mnie i mnie przytulił.
- No dobra – odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę kuchni.
- To na co pani ma ochotę? – wcielił się w rolę kucharza.
- Hmmmm… Jajecznica? – rzuciłam nagle.
- Dobrze będzie jajecznica – zaczął udawać Pascala.
- Dobra, weź się nie wydurniaj  tylko bierz się do roboty – rozkazałam.
- Potrzebna będą nam jajka i patelnia. Bierzemy jajka i rozbijamy na patelnia.. Następnie mieszamy, szybko mieszamy czekamy 5 minut i gotowe. Voila – postawił patelnię przede mną.
- Świetny z Ciebie kucharz – przyznałam konsumując śniadanie.
- No to pewnie. Przebiłem nawet kucharza, który przygotowuje posiłki dla Arsenalu – powiedział ze śmiechem.
- Fakt zapomniałam – i tu przypomniał mi się filmik, jak Wojtek konkurował z kucharzem Arenalu.
- Odwieziesz mnie do domu? – zapytałam kiedy skończyliśmy jeść.
- Tak oczywiście, ale widzimy się później? – bardziej oznajmił niż zapytał.
- Jasne. Nie masz dziś treningu?
- Mam, ale to będzie bardziej kazanie trenera co do wczorajszego meczu – powiedział i posmutniał.
- Ej, nie przejmuj się, będzie dobrze – przytuliłam go.
- Oby. To co idziemy? – wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu Wojtka.
Kiedy weszłam do domu wzięłam prysznic i się ubrałam. Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki.
- Hej Aguś – przywitałam się z nią, gdy odebrała telefon.
- O cześć miło, że tak szybko się odezwałaś – powiedziała obrażonym tonem.
- A ty to co nie masz mojego numeru? Po za tym dużo u mnie się dzieje – próbowałam się usprawiedliwić.
- Wojtuś? – odparła.
- Brawo. On jest cudowny – powiedziałam .
- Nie obraź się, ale nie za szybko zostaliście parą. Znaliście się trzy dni i tu nagle bum miłość. Wy się nawet za dobrze nie znacie. Myślałam, że to ty jesteś ta rozważniejsza. Tak wiem wiem miłość. – zaczęła.
- Masz rację, ale.. – nie miałam nic do usprawiedliwienia.
- A jak tam humorek po meczu? – wyczułam sarkazm.
- Wojtek był załamany. Spałam dziś u niego – przyznałam się jej.
- Czyś ty do końca zdurniała???
- Spałam u niego, ale do NICZEGO  NIE DOSZŁO – ostatnie słowa prawie wykrzyczałam.
- Uff ulżyło mi -  powiedziała.
- A co tam u Ciebie? – zmieniłam szybko temat.
- A leci pomału – jak zwykle nic nie da się od niej dowiedzieć.
- To dobrze czy źle? – próbowałam się czegoś dowiedzieć.
- Normalnie. Pracuję. Na razie nie mam nikogo i cholernie za Tobą tęsknie – powiedziała ze smutkiem.
- Ja też. Może niedługo się zobaczymy – zachciało mi się płakać.
- Dobra ja lecę do pracy, bo się spóźnię. Zadzwoń jeszcze kiedyś – zaczęła się żegnać.
- Teraz Twoja kolej. Pa kocham Cię i trzymaj się.
- Ty też i bądźcie grzeczni w Wojtusiem, bo jestem za młoda na bycie ciocią – zażartowała i się rozłączyła..
Cała Aga, ciągle się gdzieś śpieszy, wszędzie jej pełno. Poznałyśmy się jak byłyśmy małe i tak nasza przyjaźń trwa do dziś. Mieliśmy trudne momenty, ale dałyśmy radę. Z naszej pary to ja byłam tak rozważniejsza, najpierw myślałam, później robiłam. Agnieszka była moim przeciwieństwem – zwariowana, mówiła to co jej ślina na język przyniosła i nieraz były z tego powodu problemy.
Nie powiedziała jej o propozycji Wojtka o wyjeździe to Londynu, bo by mi to od razu próbowała wybić to z głowy. Ja najpierw chciałam to przemyśleć. A może to faktycznie za szybko? Sama już nie wiem. Kocham go, ale czy to wystarczy. On jest sławnym piłkarzem. Wszędzie czyhają na niego jakieś napalone laski, a on jest tylko człowiekiem.  To nie tak, że mu nie ufam. Kurczę teraz to ja mam mętlik w głowie. Wyjazd do Londynu, zawsze o tym marzyłam, a jeszcze żeby tam studiować dziennikarstwo – po prostu bajka. Język nie był przeszkodą, ponieważ mówię płynnie po angielsku i niemiecku. Może faktycznie powinnam spróbować. A mama? To moje życie, przecież jestem dorosła. Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać informacji o uczelniach w Londynie. Sporo ich.  Przez przypadek weszłam na stronę z komentarzami odnośnie wczorajszego meczu. Przeczytałam kilka. Niektórzy obwiniali Wojtka za straconego gola i go krytykowali, a inni uznawali go za bohatera i to że dzięki niemu możemy się cieszyć z jednego punktu. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. SMS od Wojtka:
„ Zbieraj się. Za chwile będę u Ciebie i jedziemy za trening.” – przeczytałam
„ Dzięki, że tak szybko mnie poinformowałeś” – napisałam
„ Nie marudź tylko schodź na dół, bo już prawie jestem” – po tej wiadomości wyszłam z domu i zeszłam po schodach. Tam już czekał Wojtek
- Nie mogłeś wcześniej mi napisać, że po mnie jedziesz? – powiedziałam z wyrzutem
- Jakoś tak wyszło, że zapomniałem. A teraz wchodź, bo się spóźnimy – dodał i weszliśmy do samochodu. Podróż trwała krótko. Wysiedliśmy przed stadionem i każdy poszedł w swoim kierunku, ja na trybuny, a Wojtek do szatni. Trening jak się Szczęsny spodziewał był „kazaniem” trenera. Po treningu czekałam na Wojtka pod stadionem. Wyszedł razem z Lewym.
- Hej Ewelina – przywitał się.
- Cześć – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Co tam słychać? – zapytał.
- Nic ciekawego. Jak tam wrażenia po wczorajszym meczu? – spytałam, ale zaraz poczułam, że źle zrobiłam, ponieważ wiedziałam, że to drażliwy temat dla Wojtka.
- Fantastyczne. Fajnie, że mogłem strzelić gola. Tylko Wojtka szkoda, bo się naprawdę starał. Stary ja uważam Cię za bohatera, nie każdy miał by tyle odwagi – poklepał Szczęsnego po ramieniu.
- Dzięki Lewy – powiedział Wojtek.
- Oj prawie bym zapomniał. Dziś jest u nas mała impreza i oczywiście jesteście zaproszeni. Odmowy nie przyjmujemy – zakomunikował Robert.
- No skoro tak to musimy iść – na twarzy Wojtka pojawił się uśmiech.
- Racja. To o której mamy być? – zapytałam.
- Gdzieś tak o dziewiętnastej - .poinformował nas Lewandowski.
- OK. będziemy na pewno – powiedział Wojtek.
- No to do jutra. Trzymajcie się. Hej – pożegnał się Lewy i poszedł w kierunku swojego samochodu.
- To co odwieziesz mnie do domu, żebym mogła się przygotować na tę imprezę? – poprosiłam mojego chłopaka robiąc słodka minkę.
- Masz jeszcze pięć godzin! Aż tyle czasu potrzebujesz ?– wytrzeszczył oczy.
- No jeśli chcesz, żebym ładnie wyglądała.
- Ty zawsze ładnie wyglądasz – pocałował mnie – Myślałem, że pójdziemy na lody – powiedział smutno.
- Dobra możemy iść – zakomunikowałam i Wojtek się uśmiechnął
- Przemyślałaś moją propozycję? – zapytał kiedy jedliśmy lody.
- Cały czas myślę. To nie jest taka prosta decyzja – próbowałam się wykręcić.
- Dla mnie jest bardzo prosta.
- A nie uważasz, że znamy się za krótko, żeby razem zamieszkać? – byłam ciekawa jaką odpowiedź usłyszę.
- Kocham Cię i tylko to się liczy. A czy znamy się rok czy miesiąc to dla mnie nie ma znaczenia – byłam zaskoczona tym co usłyszałam.
- Dasz mi jeszcze troszkę czasu? – poprosiłam.
- Pewnie. Tylko, żebyś zdążyła przed zakończeniem Euro – zaśmiał się.
- Zdążę. Dobra a teraz odwieź mnie do domu – powiedziałam.
- Okej – wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku jego samochodu.
Kiedy weszłam do domu od razu zajrzałam do szafy, żeby wybrać jakieś ubrania. Gdy to uczyniłam wzięłam szybko prysznic. Zostało mi jeszcze sporo czasu, więc postanowiłam wejść na Fejsa, a tam jak zwykle nic ciekawego. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy już skończyłam zobaczyłam, że mam jeszcze troszkę czasu, więc włączyłam telewizor. Zobaczyłam serial, który oglądała codziennie, kiedy mieszkałam w mojej rodzinnej miejscowości, więc zaczęłam go oglądać. Niestety nie mogłam go dokończyć, ponieważ dostałam SMS od Szczęsnego, żebym zeszła na dół, bo on już jest. Tak też zrobiłam.
- Hej. Gotowa na melanż? – zapytał.
- Chyba tak – powiedziałam.
- No to ruszamy – zakomunikował.
Szybko dotarliśmy w miejsce, gdzie miała odbyć się impreza. Był dużo osób, a miała to być „mała imprezka”. Weszliśmy do środka. Po chwili zauważyliśmy Roberta idącego w naszym kierunku z jakimiś dwoma chłopakami, których nie znałam.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 4



Obudziłam się późno. Nogi mnie strasznie bolały przez te idiotyczne obcasy. Wzięłam szybki prysznic i zjadłam śniadanie. Postanowiłam, że dziś troszkę pobiegam. Ubrałam się w strój i ruszyłam do parku. Pogoda była fantastyczna. Moja kondycja była kiepska, bo po 30 minutach miałam dość biegania. Ledwo dowlekłam się do domu. Musiałam się troszkę odświeżyć po tych moich biegach. Popatrzyłam na zegarek była 11:00.
 - Pięknie - powiedziałam sama do siebie - Wojtek zaraz tu będzie.
Szybko się ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam uśmiechniętą twarz Szczęsnego. Jemu uśmiech z twarzy nigdy nie schodzi
- Hej – powiedział.
- Cześć - odpowiedziałam mu i dałam buziaka w policzek.
- Gotowa? – zapytał.
- Tak- oznajmiłam.
Kiedy jechaliśmy na stadion opowiedziałam mu o moich dzisiejszych biegach. Wojtek jak to Wojtek zaczął się ze mnie śmiać. Szybko dotarliśmy na stadion. Szczęsny poszedł się przebrać, ja natomiast udałam się na trybuny. Kiedy byli już wszyscy zaczęła się rozgrzewka, a później piłkarze rozegrali mecz. Drużyna, w której grał Wojtek przegrała po strzale Lewego. Teraz ja będę się z niego śmiać.
- Dobra chłopaki na dziś koniec - krzyknął trener a ja zeszłam na murawę do piłkarzy.
- Cześć - przywitałam się.
- Hej - odpowiedzieli mi jak zwykle chórem.
- Jak Ci się podobała wczorajsza impreza? - zapytał Kuba.
- Było super - powiedziałam z uśmiechem.
- No to kiedy powtóreczka? - zapytał Łukasz.
- Po wygranym meczu z Grecją - powiedział trener, który właśnie przyszedł.
- Oczywiście trenerze - powiedział szybko Błaszczykowski.
Czerwiec
 Maj zleciał mi niezwykle szybko. Chodziłam na każdy trening z Wojtkiem, dzięki czemu zaprzyjaźniłam się z chłopakami. Teraz trenowali dwa razy więcej, ponieważ za parę dni zagrają bardzo ważny mecz.
- Denerwujesz się przed tym meczem? - zapytałam Wojtka, gdy siedzieliśmy u niego w domu.
- Nerwy zawsze są, ale wierzę, że wyjdziemy z grupy- odpowiedział z uśmiechem.
- Będę wam kibicować z całego serca.
- No mam nadzieję - po tych słowach poczułam jego usta na moich.
- Kocham Cię wiesz?
- Ja Cię też kocham.
- Mam pewną propozycję – powiedział.
- Tak? - uniosłam brwi do góry.
- Chcesz studiować dziennikarstwo tu w Warszawie, a ja po Euro wyjeżdżam do Londynu. No, więc pomyślałem, że pojedziesz ze mną i tam będziesz studiować. Co o tym myślisz?
- Mam wyjechać z Tobą do Londynu?
- No tak. Chyba, że nie chcesz?
- Chcę, ale moim zdaniem to za szybko na podejmowanie takich decyzji. Nie zrozum mnie źle, ale jesteśmy z sobą od niedawna i nikt nie wie czy po Euro nadal będziemy razem – powiedziałam.
- Mam nadzieję, że jednak będziemy – powiedział.
- Też bym chciała.
- Ale jeśli po Euro będziemy razem to jedziesz ze mną czy nie?- zapytał zniecierpliwiony
- Jeśli będziemy razem to tak - odpowiedziałam- Ale mamy jeszcze jeden problem
- No co znowu?
- Moja mama. Bo wiesz ona nie wie, że jesteśmy razem. i to będzie dla niej szok. Ledwo mnie do Warszawy wypuściła, a co dopiero do Londynu.
 - Jak mnie pozna to na pewno da Ci jechać.
- Boję się, że wręcz przeciwnie - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Jeszcze nikt nie uległ mojemu wdziękowi osobistemu.
- Dobra późno już. Odwieziesz mnie do domu?
- A nie możesz zostać? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
 - Wojtek rozmawialiśmy o tym - powiedziałam zirytowana.
- Okej, okej , odwiozę Cię - powiedział rozczarowany.
Kiedy weszłam do domu wzięłam prysznic i weszłam na Facebooka. Nic ciekawego sie tam nie działo, więc odłożyłam laptopa i poszłam spać
8 czerwca
Dziś pierwszy mecz naszej reprezentacji podczas Euro. Wszędzie mówi się tylko o tym.
 Gdzie tylko się nie spojrzy widnieją biało-czerwone flagi. Poszłam na ostatni trening chłopaków
- I jak tam przed meczem? Nerwy są?- spytałam piłkarzy.
- Wiadomo, że są, ale i tak wygramy- odpowiedział Kuba.
- No ja mam nadzieję, bo jak nie to każdy dostanie takiego kopniaka, że przez miesiąc na tyłku nie usiądzie.
- Zabawna jesteś. Ciebie mamy się bać? - zapytał ze śmiechem Łukasz.
- No a kogo?
- Ty muchy nawet nie skrzywdzisz - powiedział Robert, który właśnie dołączył do rozmowy.
- To widocznie mnie nie znasz- powiedziałam z groźną miną.
- O matko współczuję Szczęsnemu- powiedział Wasyl po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- O idzie nasz biedaczek- krzyknął Kuba widząc Wojtka, który zmierzał w naszym kierunku.
- A wam co znowu? - zapytał nie wiedząc o co chodzi.
- Słyszeliśmy, że jesteś torturowany w domu- powiedział z poważną miną Marcin.
- Ja? Przez kogo niby?- dopytywał się mój chłopak nic nie rozumiejąc.
 - Wiesz rozumiemy, że do dla Ciebie wstydliwy temat - zaczął Kuba obejmując Wojtka ramieniem - Ale wielu mężczyzn jest bitych przez swoje partnerki- po tych słowach Błaszczykowski nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Ale z was debile, leczcie się na nogi bo na głowę juz dawno za późno – powiedział.
- Chłopaki zbiórka- krzyknął trener a ja poszłam na trybuny. Dziś trener nie dał wycisku chłopakom. Więcej z nimi rozmawiał. Mówił czego powinni się wystrzegać itp.
 Wróciłam do domu. Weszłam na fejsa, a tam każdy wklejał biało-czerwone flagi, albo fotkę naszej reprezentacji na którym pisało "do boju chłopaki" i jeszcze wiele dopingujących tekstów.
 Zaczęłam się zbierać do wyjścia na mecz. Ubrałam koszulkę naszej reprezentacji a na policzkach namalowałam flagę. Wyszłam i szłam w kierunku stadionu. Kiedy doszłam chłopaki sie rozgrzewali. Było widać u nich zdenerwowanie. Stadion wypełnił się momentalnie kibicami naszej reprezentacji, oraz kibicami Grecji. Na początku była ceremonia otwarcia. Później hymny drużyn. Kibice z wszystkich sił śpiewali "Mazurka Dąbrowskiego". Przywitanie drużyn i gwizdek sędziego. Zaczęło się. 17 minuta gol dla Polaków po strzale Roberta. Euforia na trybunach. Po 45 minutach piłkarze zeszli do szatni wygrywając. Po kilku minutach przerwy zaczęła się druga połowa. Kibice dopingowali naszą drużynę. 51 minuta, jeden błąd i Grecja remisuje. Smutek piłkarzy i kibiców Polski, radość Greków. 68 minuta zawodnik Gracji wychodzi na czystą pozycję, Szczęsny wychodzi i fauluje. Sędzia daje mu czerwoną kartkę i dyktuje rzut karny. Cholera, wszystko się odwraca na naszą niekorzyść. Na boiska wchodzi Tytoń. Kibice zaczynają się modlić by obronił. Grecki piłkarz wykonuje rzut karny. Zamknęłam oczy. Po chwili kibice zaczynają piszczeć. Tytoń obronił. O matko, ale szczęście. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Uff dobrze że nie przegraliśmy. Szkoda mi było Wojtka, Wiedziałam, że będzie wkurzony nie tak wyobrażał sobie mecz otwarcia. Stałam przed szatnią chłopaków. Zaczęli wychodzić. Pogratulowałam Lewemu bramki. Na końcu wyszedł smutny Wojtek.
- Przepraszam - powiedział cicho.
- Nie martw się - przytuliłam go.
- To nie tak miało być. Mieliśmy wygrać.
- Wiem, ale czasu nie cofniesz. Jeszcze są dwa mecze - próbowałam go pocieszyć.
- Z Rosją nie zagram przez tą kartkę.
- Są jeszcze Czechy.
- I z nimi nie wiadomo czy zagram . Smuda będzie się bał mnie wystawić na bramkę.
- Jesteś najlepszym bramkarzem na pewno zagrasz z Czechami.
- Najlepszy, który w pierwszym meczu dostaje czerwoną kartkę.
- No już nie smuć się – powiedziałam.
- Pojedziesz ze mną do mnie do domu?- zapytał.
- Jasne nie zostawię Cię teraz samego - odpowiedziałam a na jego ustach pojawił sie uśmiech.
Przed stadionem była masa kibiców. Ledwo się przedarliśmy. Dojechaliśmy do domu Szczęsnego. Kiedy weszliśmy Wojtek zaproponował, żebyśmy obejrzeli film. Zgodziłam sie i wybrałam komedię, żeby poprawić mu humor. Nie za bardzo mi się to udało. Poszłam wsiąść prysznic. Kiedy wyszłam poszłam w stronę sypialni..
- Kocham Cię i dziękuję Ci, że jesteś teraz ze mną - powiedział Wojtek i mnie pocałował.
- Też Cię kocham. A teraz chodźmy spać, bo pewnie jesteś zmęczony.
- Myślałem, że inaczej spędzimy tę noc - powiedział Szczęsny.
- Wojtek!
- Dobra, rozumiem, za wcześnie - powiedział zirytowany.
- No właśnie a teraz dobranoc.
- A mogę się przytulić? - spytał i zrobił taką słodką minkę.
- Możesz- odpowiedziałam i zasnęłam wtulona w mojego chłopaka.

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 3

Obudziłam się o 6 rano. Bałam się spotkania z piłkarzami, ponieważ nigdy nie interesowała mnie piłka nożna, więc nie wiem kto jest kim. Postanowiłam poszukać paru informacji o naszych reprezentantach, by przynajmniej poznać tych najlepszych. Zapamiętałam kilku piłkarzy. Zjadłam śniadanie i zaczęłam się szykować. Wojtek był punktualnie.
- Ślicznie wyglądasz- oznajmił witając się ze mną- Możemy już iść?- spytał
- Dziękuję. Tak możemy iść. Strasznie się denerwuje- przyznałam mu się
- Czego?
- Jak wiesz nie interesuje mnie piłka nożna i boję się że palnę coś głupiego- odpowiedziałam mu na jego pytanie
- Nie masz czego się bać. Chłopaki są naprawdę spoko. I myślę, że jak ich poznasz zaczniesz się interesować piłką nożną- podsumował
Dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy na stadion. Wojtek powiedział, że idzie się przebrać a ja żebym zaczekała, bo mogę się zgubić. Faktycznie stadion był ogromy i przypominał labirynt. Wojtek wyszedł z szatni i poszliśmy. Weszliśmy na murawę. Było tam dużo piłkarzy
- Szczęsny jak zwykle spóźniony- ktoś krzyknął a reszta zaczęła się śmiać
- Patrzcie nie przyszedł sam. To pewnie ta dziewczyna, którą Szczęsny ostatnio się tak zachwycał.
- Ej, dobra przymknijcie się- odezwał się Wojtek- A to jest moja dziewczyna Ewelina
- Cześć- powiedziałam nieśmiało
- Hej – odpowiedzieli chórem
- Wojtek ostatnio dużo o tobie mówił- powiedziała nagle jeden z piłkarzy
- Ona jest  taka wspaniała, śliczna, inteligenta no i w ogóle- zaczął ktoś przedrzeźniać Wojtka, a ja zaczęłam się śmiać bo wychodziło mu to dosyć dobrze
- Chłopaki zaczynamy rozgrzewkę!- krzyknął trener a ja poszłam usiąść na trybunach- Aha Szczęsny 5 dodatkowych kółeczek za spóźnienie
- Ale trenerze…- próbował bronić się Wojtek
- Myślisz, że jak mnie nie było to nie wiem, że się spóźniłeś- odparła z uśmiechem
- Przyznawać się który podkablował?- spytała wkurzony bramkarz a chłopaki zaczęli się śmiać.
Trening minął szybko. Chłopaki cały czas się wygłupiali
- Ewelina!- usłyszałam nagle Wojtka- Chodź do mnie!
- Już idę- krzyknęłam
- Dobra teraz przedstawię Ci chłopaków- powiedział- To jest kapitan Kuba Błaszczykowski, to jest mój najlepszy kumpel Robert Lewandowski, dalej Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski- i tak przedstawił mi po kolei każdego z chłopaków
- Miło mi -powiedziałam kiedy przedstawił mi wszystkich
- Nam także- powiedział Kuba
- Dobra a teraz się już będziemy się zbierać- powiedział Szczęsny
- Będziecie dziś na imprezie? – spytał Lewandowski
- Idziemy?- teraz z kolei mnie spytał mój chłopak
- Tak bardzo chętnie- odpowiedziałam
- No to o 19 tam gdzie zawsze- dołączył się do rozmowy Piszczek
- OK. no to nara chłopaki- pożegnał się Wojtek
- Siema- powiedzieli chłopaki

Wojtek odwiózł mnie do domu i powiedział że o 18 będzie po mnie. Było południe, więc miałam dużo czasu aby się przygotować. Wpadłam do domu i wyrzuciłam pół szafy. Tak nie było tam żadnej sukienki, ponieważ nie lubię w nich chodzić. Tak, więc czekały mnie zakupy. Poszłam do jakiejś galerii handlowej i zaczęło się przymierzanie. Spędziłam tam chyba z 3 godziny. W końcu kupiłam sukienkę po kolana, buty na obcasie (najniższe szpilki jakie były, a dla mnie i tak były za wysokie) ale czasem trzeba się poświęcić i parę dodatków kolczyki, naszyjnik i torebkę- kopertówkę. Gdy weszłam do domu była 15. Miałam jeszcze czas, więc zjadłam coś i zadzwoniłam do mamy. Na razie nie mówiłam jej o Wojtku.. Dwie osoby z mojej strony wiedziały, że jesteśmy razem- moja przyjaciółka Aga i moja siostra Karolina- zawsze mogłam jej o wszystkim powiedzieć. Pogadałyśmy trochę. Kiedy się rozłączyłam okazało się, że gadałyśmy godzinę! Wzięłam szybko prysznic i zaczęłam się ubierać, później zrobiłam delikatny makijaż i rozpuściłam włosy. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To był Wojtek, uff na szczęście wyrobiłam się.

- Łał!- usłyszałam mojego chłopaka i zobaczyłam jak robi wielkie oczy
- Cześć. Coś Ci się stało- zapytałam zatroskana
- Nie, nic wyglądasz wspaniale. Będę Cię musiał cały czas pilnować, bo mi Cię ktoś podkradnie
- Ha ha ha! Bardzo śmieszne. Możemy już iść?- zapytałam
- Tak, I nie śmiej się ja to mówię na poważnie.
Po kilku minutach byliśmy na imprezie. Było już kilka osób .
- O idzie nasza nowa para- powiedział Marcin
- Cześć- przywitaliśmy się i poznałam partnerki naszych piłkarzy, okazały się bardzo miłe, szczególnie Ania narzeczona Roberta.
Impreza się rozkręcała. Piłkarze nie pili dużo, parę drinków, ale zabawa i tak była świetna. Tańczyłam chyba z każdym. Fajnie gadało mi się z Lewandowskim i jego ukochaną. Robert był najlepszym przyjacielem Wojtka, mimo tego, że grali w innych klubach. Było już grubo po północy, wszyscy zaczęli się rozchodzić. Wojtek, który nie wypił ani kropli alkoholu, ponieważ prowadził, odwiózł mnie do domu.
- Był fantastycznie. Dziękuję Ci- powiedziałam żegnając się z nim
- To ja dziękuję – odpowiedział
- Pewnie jesteś zawiedzony że nie mogłeś się napić- powiedziałam
- Nie wcale nie jest mi z tego powodu przykro. Nie lubię pić, jakoś mnie do tego nie ciągnie- powiedział zadowolony
- Aha. Dobra ja już idę bo jestem strasznie zmęczona i nogi mnie bolą
- Było tyle nie hulać- powiedział i pocałował mnie- To dobranoc i widzimy się jutro. Mam trening po południu, a Ty idziesz ze mną- zabrzmiało jak rozkaz
- Tak jest- zasalutowałam- Dobranoc, kocham Cię
- Ja Ciebie też- odpowiedział
Weszłam do domu rozebrałam się i momentalnie zasnęłam

No i 3 rozdział gotowy. Mam nadzieję że ktoś to czyta. Narazie nie widzę komentarzy, ale myślę, że za kilka dni coś się pojawi


Wczoraj urodziny mieli Łukasz Piszczek i Mario Goetze także życzę im 100 lat. Łukaszowi szybkiego powrotu do zdrowia a Mario szczęścia w nowym klubie

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2



Wstałam o ok. 9. Miałam nadzieję, że to co się wczoraj zdarzyło to nie był sen. Wzięłam telefon do ręki i przeczytałam ostatniego SMS-a, który był od Wojtka. Ufff to nie był sen. Zjadłam śniadanie i wzięłam prysznic. Wzięłam laptopa na kolana i w Google wpisałam: "Wojciech Szczęsny" i wyskoczyły mi jego zdjęcia oraz informacja
"Wojciech Tomasz Szczęsny – polski piłkarz, grający na pozycji bramkarza w Arsenalu, syn Macieja Szczęsnego."
Kiedy się ubierałam usłyszałam, że dostałam wiadomość od Szczęsnego
"Hej :) Wstałaś już??"
"Tak od 9 jestem na nogach" - odpisałam mu
"Jakie plany na dziś?"- przeczytałam
"Nie mam żadnych planów"
"To może zwiedzenie Warszawy cz. II?"- na tą wiadomość uśmiechnęłam się
"Bardzo chętnie"
"To za 20 min będę u Ciebie"
"Spoko będę czekać."
Po 20 min usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłam zobaczyłam Wojtka, który opierał się o futrynę drzwi
- Gotowa? -zapytał
-Tak jasne możemy iść- odpowiedziałam i ruszyliśmy
Dawno z nikim się tak świetnie nie bawiłam. On jest po prostu wystrzałowy. Zwiedzaliśmy 2 godzinki, ale zgłodnieliśmy, więc poszliśmy coś zjeść. Nie do jakiejś  wykwintnej restauracji. Po prostu na hamburgera. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Przy nim czuję się bezpiecznie, mogę mu wszystko powiedzieć. Kiedy już zmęczyliśmy się zwiedzaniem zaprosił mnie do siebie do domu. Wyjaśnił mi, że choć mieszka w Londynie ma dom w Warszawie, ponieważ jak mają zgrupowania woli mieszkać w swoim domu. Weszliśmy, dom był duży i przepiękny.
-Ładnie tu masz- powiedziałam z zachwytem.
-Dziękuję. To co oglądamy jakiś film?- zapytał
-Z miłą chęcią.-odpowiedziałam
-To na jaki film masz ochotę?
-Nie wiem zdaję się na Ciebie- odparłam z uśmiechem
Wybrał jakiś thiler. Nawet ciekawy. Później zaczęliśmy rozmawiać i wygłupiać się. W pewnym momencie nasze usta się zbliżyłyły się i zaczęliśmy się całować. Nie protestowałam. Kiedy już odsunęliśmy się od siebie Wojtek powiedział:
-Przepraszam nie powinienem.
-Nic nie szkodzi, przecież nie protestowałam.
-To znaczy że Ci się podobało?- spytał z chytrym uśmiechem
-Hmm. no powiedzmy, że nie było najgorzej- powiedziałam po czym wybuchnęlam śmiechem
-Hahah bardzo śmieszne, ale ja pytam na poważnie- powiedział z poważną miną.
-Tak. Mogę zadać Ci pytanie?
-Jasne pytaj- odpowiedział szybko
-Masz dziewczynę?- zapytałam po czym szybko dodałam- Przepraszam, że pytam ale nie chcę być przeszkodą.
-Nie mam. Niedawno zerwałem z pewną laską- odparł ze smutkiem
-A mogę wiedzieć dlaczego?- zapytałam niepewnie
 -Zaczęliśmy chodzić zanim stałem się sławny- zaczął swoją opowieść- To ona mnie wspierała. Myślałem, że nasza miłość jest wieczna, przecież nie mogłem przypuszczać, że leci na moją kasę, bo przecież zacząłem z nią chodzić to nie byłem sławny, ale przeliczyłem się. A później doszły zdrady.
-Przykro mi- powiedziałam po jakimś czasie
-Ale mi nie. Teraz wiem że nie była mnie warta. Chłopaki z drużyny jej nie lubili, mówili że mnie nie kocha, a ja im nie wierzyłem, myślałem, że są zazdrośni. A teraz gdy poznałem Ciebie..- tu przerwał
-No...- poganiałam go
-Teraz gdy poznałem Ciebie. Wtedy gdy zobaczyłem Cię w parku, spodobałaś mi się. Specjalnie następnego dnia przyszedłem w to miejsce z nadzieją że tam będziesz. Szczęście mi dopisało i spotkałem Cię- zamyślił się chwilę-. Znam Cię bardzo krótko, ale jesteś moja bratnią duszą. Ewelina kocham Cię...-powiedział nieśmiało- Wiem że to może być dla Ciebie za szybko, jeśli chcesz dam Ci czas.
- Może to dziwne, ale ja czuję to samo. Kiedy przyszłam do domu po naszym pierwszym spotkaniu nie mogłam zapomnieć Twoich oczu- wyjawiłam mu
-Czyli...
-Czyli ja też Cię kocham- w tym momencie poczułam jego usta na swoich.
Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, a ja gwałtownie się odsunęłam
-Przepraszam, ale to dla mnie za wcześnie- powiedziałam zawstydzona.
-Rozumiem- odparł, - Ale czy mogę sobie zmienić status na Facebook'u z "wolny" na "w związku- powiedział z poważna miną, ale zobaczyłam że jego kąciki ust drżą.
-Możesz głupku- odparłam i wybuchnęliśmy śmiechem- Ale ja już muszę wracać do domu- odparłam smutno
-Już???- spytał ze smutkiem- Nie chcesz zostać?- zapytał
-Nie uważasz że to za wcześnie?
-No masz rację. Odprowadzić Cię?
-Jeśli masz czas i ochotę- powiedziałam
-No to ba- wziął bluzę i poszliśmy
Przed drzwiami mojego mieszkania pocałował mnie namiętnie.
-Spotkamy się jutro?- spytał
-A Ty nie masz treningów czy cos w tym stylu? 
-No mam, ale chcę Cię zabrać na trening i przedstawić chłopakom- powiedział z uśmiechem
-Jesteś pewien?- zapytałam lekko zmieszana
-Pewnie. O 9 będę po Ciebie i bez dyskusji- rozkazał mi
-Dobrze proszę pana- po tych słowach znów mnie pocałował
-Kocham Cię - wyszeptał
-Ja Ciebie też, ale musze już iść. Pa
- Pa kochanie.
Weszłam do mieszkania. Zamknęłam drzwi i dostałam SMS-a
"Już tęsknię"- Uśmiechnęłam się i odpisałam " Ja też, ale jutro się widzimy" na co dostałam odpowiedź "
"Nie wiem czy wytrzymam"
"Wytrzymasz, wytrzymasz :)"- odpisałam szybko

Zjadłam kolację, wykąpałam się. Przed snem popisałam jeszcze troszkę z Wojtusiem i zasnęłam.