poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 32

Ewelina
Kiedy się obudzłam Marco jeszcze słodko spał. Uśmiechał się przez sen. Moglabym tak na niego patrzeć godzinami. Kocham go. Popatrzyłam na mój palec, pierścionek tam był. Nadal w to nie mogę uwierzyć.
- Hej kochanie - usłyszałam zaspany głos Marco - o czym tak myślisz?
- O tym - pokazałam mu moja dłoń - nadal w to nie wierzę.
- A ja nie mogę uwierzyć, że się zgodziłaś - przyciągnął mnie do siebie i zaczął mnie całować.
- Marcuś... - zaczęłam, ale nie mogłam skończyć, bo znowu mnie zaczął całować.
- Chciałem już to zrobić wczoraj, ale byliśmy wykończeni. Dziś nic nie staje nam na przeszkodzie - powiedział tym swoim seksownym głosem. Posadził mnie na sobie i ściągnął że mnie moją koszulę nocną. Śpię bez stanika, więc miał ułatwione zadanie. Ja ściągnęłam z niego T-Shirt, a on mi majtki. Następnie zajęłam się jego bokserami. Kochaliśmy się namiętnie i powoli. Od czasu do czasu pojękiwałam z rozkoszy. Uwielbiam czuć go w sobie, to kiedy mnie wypełnia. Czuję wtedy jakbyśmy byli jednością.
- Uwielbiam seks o poranku - powiedział mój ukochany z łobuzerskim uśmiechem - a szczególnie z tobą.
- Jesteś glupkiem ale i tak cię kocham - powiedziałam tuląc się do jego torsu.
- Kocham cię - przybliżył swoje usta do moich i mnie pocałował - kocham - znów pocałunek i tak trzeci raz, czwarty piąty.
- Okej Reus zrozumiałam - powiedziałam śmiejąc się. - To co wstajemy? - zapytałam.
- Niee. Jeszcze nie. Oficjalnie mam teraz wolne i mogę sobie dłużej poleżeć. Może mała powtóreczka? - I już wiedzałam, że nie mogę odmówić.

Marco
Spędziłem z Eweliną wspaniały poranek. Seks z nią jest cudowny. Mógłbym w ogóle nie wstawać, ale w końcu kiedyś trzeba. Dziś mamy wylot do Dortmundu, a później pojedziemy na jakieś wakacje.
- Marco. Uświadomiłam sobie, że nie poznałeś mojej mamy - o nie tylko nie to - ej, nie rób takiej przerażonej miny - zaczęła się ze mnie śmiać.
- Boo... No... - zacząłem.
- Haha proszę cię nie mów, że się boisz. Ja jakoś przeżyłam spotkanie z twoją rodziną, a teraz czas na ciebie. Takie życie.
- No wiem, ale to jest stres.
- Dasz radę. Wierzę w ciebie - powiedziała moja narzeczona i dała mi buziaka.

Ewelina
Uświadomiłam dziś Marco, że nie poznał jeszcze mojej rodziny i że trzeba to nadrobić. Widziałam, że trochę się przestraszył, ale skoro planuje ze mną przyszłość to nie ma wyjścia. Teraz ma wakacje więc to idealny moment. Dziś wracamy do Dortmundu. Berlin zapamiętam do końca życia. Tu spełniło się moje marzenie. Tego dnia nie zapomnę nigdy. Razem z Reusem ruszyliśmy na lotnisko. Lot minął nam bardzo szybko. Z lotniska zabrała nas taksówka.
- Nareszcie w domu - powiedziałam kiedy przekroczyliśmy próg naszego domu.
- A co źle ci było w Berlinie?
- Nie no dobrze, ale w Dortmundzie najlepiej no i w naszym domu z tobą
- Prawidłowa odpowiedź. To co teraz robimy?
- Ja muszę zadzwonić do mamy. No co tak patrzysz? Muszę zapytać kiedy możemy do niej przyjechać.
- Okej. Idziesz teraz?
- Nie. Teraz się muszę odświeżyć. Zadzwonię później - poinformowałam mojego narzeczonego.
- A tak sama idziesz się odświeżyć? - zapytał z nadzieją.
- Ej Marco Marco ty to jesteś niewyżyty - zaśmiałam się.
- Jeśli o ciebie chodzi to nigdy -wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.

Tydzień później
Marco
Dziś wyjeżdżamy do Polski, do rodziny Eweliny. Nie powiem boję się. Kurde jestem dorosłym facetem a boję się poznać jej rodzinę. Głupie prawda? Od rana jestem cały spięty. Wiem, że Ewelina będzie mnie kochać bez względu na to czy jej rodzina mnie zaakceptuje tak samo jak ją kocham ją, mimo że moja mama za nią nie przepada. Sam nie wiem dlaczego, przecież to cudowna dziewczyna. Trochę mi z tego powodu przykro ale mówi się trudno. Mama ma nadzieję, że jeszcze zejdę się z Caro a to niemożliwe.

Ewelina
Jedziemy do Polski. Dawno mnie tu nie było. Cieszę się bardzo cieszę z drugiej strony się boję. Mama pewnie znów poinformowała moje siostry o moim przyjeździe. Zostaniemy w Polsce kilka dni. Stwierdziliśmy, że pojedziemy samochodem. Z racji tego, że Reus nie ma prawka to ja musiałam się męczyć z kierownicą. Droga mijała dosyć szybko i bez żadnych komplikacji. Kiedy wjechałam do mojej miejscowości miałam łzy w oczach. Ostatni raz byłam tu z Wojtkiem kiedy to było? Cieszyłam się, że zobaczę moją rodzinę.
- Jesteśmy na miejscu - powiedziałam narzeczonemu kiedy parkowałam na podwórku - nie denerwuj się nie będzie źle, przecież i ta nie zrozumiecie się z moją mama - bariera językowa. Mama nie rozumie niemieckiego a Reus polskiego, także będę robić za tłumacza.
- Ewelinka kochana jak dobrze cię widzieć - usłyszałam moją mamę i momentalnie pobiegłam w jej kierunku. Dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo tęskniłam.
- Hej mamusiu - rzuciłam się w jej ramiona - tak bardzo tęskniłam - powiedziałam ze łzami w oczach. Mimo, że nie jestem już dzieckiem strasznie brakowało mi mamy.
- Oj córeczki ja też - również miała łzy w oczach.
- Mamo chciałabym ci przedstawić mojego narzeczonego. To jest Marco - powiedziałam kiedy do nas podszedł - Marco to jest moja mama.
- Dzień dobry - powiedział po polsku Reus.
- Dzień dobry. Proszę wejdzcie do środka.
- Będziemy sami? - zapytałam, ponieważ zdziwiła mnie nieobecność mojego rodzeństwa.
- Tak, ale jutro powinni wszyscy przyjechać.
- Bosko - ucieszyłam się i przetłumaczyłam blon

wtorek, 1 września 2015

Rozdział 31

Ewelina:
Po meczu poszłam razem z Marco do hotelu. Praktycznie przez całą drogę nic nie mówiliśmy. Widziałam po nim że rozpamiętuje tą sytuację. Mam nadzieję że mu przejdzie. Kiedy poszliśmy do pokoju poszłam pod prysznic. Kiedy wyszłam Marco leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit.
- Marco, proszę cię - położyłam się obok i go przytuliłam.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Ej no, długo będziesz jeszcze o tym myśleć?
- Nie wiem - odparł i odwrócił się na drugi bok.
Faceci - pomyślałam. Rozumiem go, ale nie musi tak dramatyzować. Nie on jeden nie trafił ważnego gola. Nie tylko ona grał w tym finale.

Marco:
Czy serio za bardzo się przejmuję tym że zawaliłem finał? Kolejny finał kolejna porażka. Ewelina mnie pociesza ale dziś nie mam na to humoru. Mam plany na jutro, wiem co zrobię. Jestem tego pewien.

Ewelina:
Dziś urodziny Marco. Wieczorem impreza niespodzianka. Mam nadzieję, że obudzi się w lepszym humorze. Muszę go jakoś zaciągnąć do tego klubu. Kiedy wstałam, zauważyłam, że Marco już nie śpi
- Cześć - przywitałam go buziakiem w policzek
- Hej - przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował
- O widzę, że humor ci się poprawił.
- Troszeczkę - powiedział z lekkim uśmiechem
- Idziesz po prysznic?
- Tak - wstał i poszedł do łazienki. Wrócił po piętnastu minutach - To co dziś robimy?
- Nie wiem. Mozę pójdziemy się przejść po Berlinie, a wieczorem może pójdziemy do jakiegoś klubu żeby się odstresować co? - zaproponowałam
- Zgoda - powiedział.
Wyszliśmy z hotelu i zaczęliśmy zwiedzanie. Z każdą godzinę humor mojego ukochanego się poprawiał. Kiedy byliśmy już zmęczeni postawiliśmy wrócić do hotelu. Musieliśmy przygotować się na wyjście. Łukasz z Kubą byli już w stanie gotowości. Sami zgłosili się, że przyjadą wcześniej i wszystko ogarną. Byłam im wdzięczna. Kiedy pisali mi SMS-y Marco patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem ale mam nadzieję, że nie domyślił się, ani że Mario mu powiedział.

Marco
Dziś moje urodziny. Miały wyglądać całkiem inaczej. Ale trudno. Ewelina zaproponować spacer na co się zgodziłem. Przebywanie w jej towarzystwie poprawiło mi humor. No i jestem już pewien mojej decyzji. jednak gdy wróciliśmy do hotelu moja ukochana zaczęła się dziwnie zachowywać. Była małomówna i ciągle wymieniała z kimś SMS-y. Oczywiście do głowy zaczęły mi przywodzić najczarniejsze scenariusze. Zdradza mnie? Nie, nie na pewno nie - przekonywałem sam siebie. Reus nie dołuj się! Ona nie jest taka. Później pewnie wszystko ci wyjaśni

Ewelina
Wieczorem zaczęliśmy się przygotowywać na imprezę. Kiedy wychodziliśmy dostałam wiadomość od Kubusia, że wszyscy już są. Marco popatrzył na mnie
- Co? - zapytałam
- Nic - powiedział i wyszliśmy
Droga nie zajęła nam dużo czasu
- Ej, co się tak denerwujesz? - zapytał mnie Reus
- Nie wydaje ci się - zbyłam go.
Kiedy wchodziliśmy do środka puściłam sygnał Kubie - tak się umówiliśmy.
- Nie jest tu za cicho? Może jest zamknięte? - zapytał z niepokojem Marco
- Nie no co ty. Chodźmy - ponagliłam go

Marco
Miałem obawy kiedy szliśmy na imprezę. Kiedy byliśmy koło klubu nie było słychać żadnej muzyki ani nic w tym rodzaju. Ewelina zapewniła mnie że wszystko ok. Kiedy weszliśmy było ciemno. A tu nagle zapaliły się światła i moim oczom ukazali się moi przyjaciele i rodzina krzycząc jak w filmach "wszystkiego najlepszego". Muszę powiedzieć, że byłem w szoku. Stałem na środku jak głupi
- Dziękuje wam - powiedziałem. Bałem się, że zaraz się rozkleję. Co jak co ale przyjaciół mam najlepszych. Już myślałem, że przez wczorajszy mecz wszyscy o mnie zapomnieli i nie składają mi życzeń, a tu taka niespodzianka. Popatrzyłem na Ewelinę, która miała uśmiech od ucha do ucha.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - wyszeptała mi do ucha kiedy do mnie podeszła.
- Dziękuję ci - pocałowałem ją.
Później każdy podchodził do mnie składając mi życzenia urodzinowe.
- Jak? - zapytałem Eweliny kiedy już byłem wolny
- Normalnie - powiedziała z uśmiechem i poszła w kierunku Łukasza i Kuby
- Dziękuję wam - powiedziała po czym pocałowała ich policzek - Kuba i Łukasz pomogli mi w organizacji - wyjaśniła widząc moją zdziwioną minę
- Aha no to tak - powiedziałem
- No i te SMS-y które dziś dostawałam to od nich - no i wszystko się wyjaśniło. Wcale mnie nie zdradza. Na imprezie zjawili się również Mario i Robert co bardzo mnie ucieszyło

Ewelina
Wszystko się udało tak jak zaplanowałam. Byłam mega szczęśliwa widząc reakcję Marco. Nie podziewał się tego i o to chodziło. Podziękowałam Kubie i Łukaszowi za pomoc. bez nich nic by się nie udało. Są kochani.
- Cześć - usłyszał Mario.
- Hej - podeszłam do niego i się przytuliłam.
- Dzięki, że się nie wygadałeś.
- No wiesz co? - udał obrażonego. Uwielbiam go. Jest dla mnie jak brat. Szkoda że mieszka teraz w Monachium. Po chwili dołączył do nas Lewy.
- Co tam? - zapytał mnie.
- Wszystko ok. Marco trochę się przejmował, ale chyba mu przeszło.
- Przecież najlepsi czasem nie trafiają.
- Wiesz coś o tym no nie - zażartowałam z niego.
- Ej, to było chamskie- powiedział.
- Ale i tak mnie kochasz - wystawiłam mu język.
- Jakby inaczej - powiedział Lewy i mnie przytulił.
- Ej bo będę zazdrosny - usłyszeliśmy Marco, który podszedł do nas z Aubą.
- Nie masz o kogo - powiedziałam, a Lewy strzelił pięciominutowego focha.
Zabawa była świetna. Tańczyłam chyba z każdym. Byłam zmęczona. Znalazłam mojego chłopaka i jeszcze z nim zatańczyłam
- Jesteś cudowna - wyszeptał mi kiedy tańczyliśmy wolnego - naprawdę bardzo ci dziękuję
- Marco nie ma za co naprawdę, zasługujesz na to. Jesteś wspaniałym mężczyzną którego kocham nad życie
- Ja też cię kocham - powiedział po czym złożył pocałunek na moich ustach, a kiedy piosenka się skończyła przeprosił mnie i gdzieś poszedł. Trochę się zdziwiłam. Zauważyłam, że wychodzi na podest, który odgrywał rolę sceny. Wziął do ręki mikrofon.
- Pewnie wszyscy myślicie, że teraz wygłoszę jakieś nudne przemówienie - zaczął - i się mylicie. Oczywiście chciałbym podziękować wszystkim za przybycie i życzenia. jesteście wspaniali naprawdę - powiedział po czym się zamyślił. - Ewelina czy mogę cię tu prosić - zdziwiona weszłam na podest i stanęłam koło Marco.- Tobie chciałbym podziękować w szczególności. Ewelina, kocham cię nad życie. Jesteś kimś wyjątkowym. Ni chcę cię nigdy stracić. Chcę zasypiać i budzić się przy tobie do końca życia. Nie potrafię wyrazić słowami to co do ciebie czuję. Codziennie dziękuję Bogu, że cię spotkałem. Jesteś piękna, inteligenta, zabawna, opiekuńcza, cierpliwa mógłbym tak wymieniać do jutra. Moje dzisiejsze urodziny są cudowne ale ty możesz sprawić że będą jeszcze lepsze - w tym momencie uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni mały pakunek - Ewelina czy wyjdziesz za mnie? - o Boże. Nie spodziewałam się tego
- TAK! - powiedziałam niemal krzyknęłam bez namysłu i zobaczyłam szeroki uśmiech Marco. Włożył mi piękny pierścionek na palec. Wziął mnie w ramiona i zaczął całować.
- Ej, no nie jesteście tu sami! - krzyknął do nas Auba
- Wszystko potrafi zepsuć - powiedziałam cicho do Marco, kiedy oderwaliśmy się od siebie
- Mogłem to zrobić w bardziej ustronnym miejscu. Dziękuję ci- wyszeptał mi.
- Za co?
- Za to że jesteś
Matko jestem teraz najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Marco mi się oświadczył. Jeszcze to do mnie nie dociera. Wszyscy zaczęli do nas podchodzić i nam gratulować.

Marco
Zgodziła się. Powiedziała to magiczne słowo TAK. Powiedziała bez namysłu.
- Nie no stary nie spodziewałem się - powiedział Mario - Gratulację. Stary naprawdę się ciesze. Jesteście cudowni.
- Dzięki.
- Ani słówka nie pisnąłeś, że coś planujesz - żalił się Robert.
- To było spontaniczne - powiedziałem.
Jestem mega szczęśliwy. Kocham Ewelinę nad życie. Za niedługo weźmiemy ślub. Niczego teraz innego nie pragnę.

Ewelina
To był długi wieczór. Tyle wrażeń. Jeszcze do mnie to nie dochodzi Zrobiłam sobie zdjęcie z Marco i wrzuciłam na Instagrama z podpisem "Wszystkiego Najlepszego Kochanie. Kocham Cię nad życie <3 .="" e="" grupowych="" instagrama.="" kt="" mog="" na="" nbsp="" nie="" o="" p="" re="" tak="" te="" trafi="" y="" zabrakn="" zdj="">Zabawa trwała do rana. Kiedy wszyscy już wyszli wróciliśmy do hotelu.
- Nie wierzę - powiedziałam do mojego już narzeczonego.
- W co nie wierzysz?
- W to co się stało. Kocham cię wariacie.

Marco
To były najlepsze urodziny. Wyczerpani wróciliśmy do hotelu. Miałem trochę inne plany co do tego kiedy już wrócimy, ale byliśmy tak zmęczeni, że praktycznie od razu poszliśmy spać.



Po dłuuuuuuugoej przerwie pojawiał się z takim czymś. Zaskoczeni? Trzeba trochę przyśpieszyć akcję. Możliwe że znowy będę zmuszona zrobić miesięczną przerwę, ponieważ nie będzie mnie w domu. Jeśli będę mieć dostęp do neta to może coś wrzucę.
Trzymajcie się <3 br="" nbsp="">