niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 18

Kiedy się obudziłam był wieczór, ale jeszcze nie było ciemno. Wojtka nie było obok mnie. Gdzie on się podział? - Zastanawiałam się. Ale zaraz usłyszałam szmery w łazience i już wiedziałam gdzie "zniknął" mój ukochany. Popatrzyłam na telefon, tam czekała na mnie wiadomość od Lewandowskiego że oni wyszli na spacer.
- Wypoczęta? - usłyszałam głos Wojtka, nawet nie zorientowałam się że wyszedł z łazienki.
- Yhy - kiwnęłam głowa - Lewy pisał że z Anią poszli na spacer, więc może pójdziemy w ich ślady? - zaproponowałam
- Miałem taki sam pomysł - czy jemu kiedykolwiek uśmiech schodzi z twarzy?
- Daj mi dziesięć minut, trochę się ogarnę i możemy iść - powiedziałam wstając z łóżka
- Na pewno dziesięć minut Ci wystarczy? - zaczął się ze mną droczyć
- Możemy się założyć - wyciągnęłam rękę w jego stronę
- Dobra. Co dostane jak wygram? - był pewny wygranej ale ja tak łatwo się nie poddam
- A co chcesz?
- Domyśl się - poruszył znacząco brwiami
- Okej, ale jeśli ja wygram po powrocie przez tydzień robisz śniadanie - muszę się postarać by wygrać
- Dobra - uścisnął mi dłoń - włączam stoper. Trzy, dwa jeden start! - krzyknął jakbym brała udział w wyścigu co po części się zgadzało. Kurde nie mogłam powiedzieć dwudziestu minut albo chociaż piętnastu?  Szybko wyciągnęłam ubrania z walizki i pobiegłam z nimi do łazienki. Szybko się przebrałam przemyłam twarz, umyłam szybko zęby, upiłam włosy w kucyk i jeszcze przejechałam rzęsy tuszem. Wszystko robiłam w bardzo szybkim tempie, kiedy już skończyłam szybko wybiegłam z łazienki do pokoju i z wielkim uśmiechem na twarzy stanęłam obok Wojtka
- Haha przegrałeś, przegrałeś - zaczęłam się niego nabijać
- Jestem pod wrażeniem - przyznał lekko zdziwiony - Nie spodziewałam się że dziewczyny z ubieraniem mogą się wyrobić w dziesięć minut, a Ty się wyrobiłaś i i wyglądasz cudownie, jakbyś przed lustrem spędziła co najmniej pół godziny.
- Już Ci mówiłam, że nie jestem taka jak inne dziewczyny - wystawiłam mu język
- I za to Cię kocham - przytulił mnie mocno do siebie, a później złapał za rękę i wyszliśmy z pokoju. Na dworze było ciepło, słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi. Widok zachodzącego słońca był piękny. Szliśmy wtuleni w siebie. Reszta świata się dla mnie nie liczyła. Był tylko on i ja - szczęśliwi i zakochani. Szliśmy powoli, czas dla nas nie miał znaczenia. Z nim mogłabym tak iść na koniec świata. Nie tylko widok zachodzącego słońca był piękny, lecz także krajobraz.  Czułam się jak w bajce. Miałam tylko nadzieję że to nie jest sen, że nie obudzę się za chwilę w moim łóżku by wrócić do szarej nudnej rzeczywistości w której żyłam wcześniej.
- Pięknie tu - szepnęłam jakbym się bała że rzeczywiście mogę się obudzić
- Pięknie - powtórzyła za mną Szczęsny. Zatrzymaliśmy się. Wojtek objął mnie od tyłu i podziwialiśmy ten cudowny widok.
- Uuuu jak słodko - usłyszałam głos Lewego, serio musiał akurat teraz przyjść? Obróciliśmy się w jego stronę. Stał razem z Anią. Widać było że oni też są razem szczęśliwi. Podobnie jak Wojtek oboje byli uśmiechnięci od ucha do ucha.
- O Robercik, jak miło Cie widzieć - powiedział sarkastycznie Wojtek - Ty to potrafisz zepsuć idealną chwilę
- Też Cię kocham - wysłał mu causa w powietrzu - Ja nie wiedziałem że Ty taki romantyczny jesteś - podszedł do niego i objął go ramieniem
- To my z Eweliną może sobie pójdziemy a wy tu sobie poromansujecie - odezwała się Ania
- Kobiety to jednak potrafią czytać w myślach -odparł Wojtek po czym przytulił się do Roberta. Idioci, idioci mnie otaczają pomyślałam. Uwielbiałam tą dwójkę. rozmielili się bez słów mimo że na co dzień grali w innych klubach, trochę szkoda, ale myślę że nikt psychicznie nie wytrzymałby z nimi na dłuższą metę. Ruszyłyśmy z Anią w stronę hotelu a ci dwaj idioci za nami, szli przytuleni do siebie
- Ach cóż za piękna noc nieprawdaż kochanie? - Szczęsny zaczął udawać dziewczynę
- Masz racje kochanie. A wiesz że Cię kocham? zapytał Lewandowski
- Ja Cię bardziej
- Nie bo ja
- Wiesz przecież że ja - no i tak kłócili się przez pół drogi
- Nie przejmuj się nimi, oni już tak mają. Wytłumaczyłabym to że im słońce przygrzało, ale niestety jak wyszliśmy z hotelu to już zachodziło, więc zostaje mi tylko stwierdzenie że są po prostu debilami - powiedziała ze śmiechem Ania
- Kochanie słyszałeś to ta Pani z przodu nas obraża - oburzył się Szczęsny
- Pff, olej ją
- Idioci - powiedziałyśmy równo z Anią i cała nasza czwórka wybucha śmiechem. Kiedy weszliśmy do hotelu, udaliśmy się w stronę restauracji, by zjeść kolację. Jak to w hotelach bywa na śniadanie i kolację wystawiony był szwedzki stół. Każdy wziął sobie to co ile mu pasowało i zasiedliśmy razem do stołu. Ci idioci nadal się wydurniali. Myślałam, że wyjście z Wojtkiem to wstyd, myliłam się wyjście z Wojtkiem i Robertem to dopiero wstyd.. Nie przejmowali się tym że wszyscy się na nas gapią i że połowa ludzi szepce sobie "Patrz to Lewandowski i Szczęsny". Ich to zwyczajnie nie obchodził, pojechali na wakacje żeby odpocząć, tak jak to oni mówili "Na wakacje jedziemy nie jako piłkarze, ale jako zwykli ludzie" no i chyba za bardzo się w to wczuli.
- Będzie niezły ubaw jeśli ktoś was sfotografował jak szliście przytuleni - stwierdzała Stachurska
- Już widzę te nagłówki "Czy Lewandowski i Szczęsny są gejami?" - odpowiedział rozbawiony Szczęsny
- "Czy dziewczyny to tylko przykrywki, by nie ujawniać prawdy?" - zawtórował Lewandowski
- Ciekawe czy rzeczywiście byście się tak śmiali? - zapytałam - Wasze fanki byłyby zawiedzione
- Czyżbyś była zazdrosna o moje fanki? - objął mnie Szczęsny
- A masz jakieś? Chodziło mi o fanki Roberta - wystawiłam mu język
- Foch - tupnął nogą Wojtek - kochanie tylko Ty mnie rozumiesz - zwrócił się do naszego napastnika.
- Dobra kochanie już się tak nie złość bo Ci się zmarszczki zrobią i będziesz brzydki - poklepał go po ramieniu Lewy
- A teraz na poważnie co jutro robimy? - zapytała Ania
- Hmm, dobre pytanie - odparł Robert - coś się na pewno wymyśli. Kiedy skończyliśmy jeść rozeszliśmy się do swoich pokoi
- To do jutra kochanie - rzucił na pożegnanie Lewandowski
- Pa - wysłał mu buziaczka Wojtek
- Ej, ale juro nie zapomnijcie wsiąść leków okej - powiedziałam
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne - stwierdził mój chłopak
- Ale ja mówię na poważnie - pożegnałam się z Anią i Robertem i weszliśmy do pokoju. - Wiesz co jednak się cieszę że nie gracie w jednym klubie, bo bym z wami nie wytrzymała i tak dziwie się, że w reprezentacji z wami wytrzymują - powiedziałam siadając na fotelu
- Nie mają wyjścia. nie bój się ściągnę Roberta do Arsenalu - uśmiechnął się Wojtek
- Będę się modlić o to żeby Ci się nie udało - pewnie dalej byśmy sobie tak miło dyskutowali, ale przerwał nam mój telefon, zobaczyłam na wyświetlacz, to Agnieszka dzwoniła, więc wyszłam na balkon, żeby z nią porozmawiać
- Hej śliczna - usłyszałam jej głos w słuchawce - Nie odszywasz się, więc postanowiłam wsiąść sprawy w swoje ręce. Mam nadzieję że o mnie nie zapomniałaś?
- O Tobie nie da się zapomnieć - powiedziałam śmiejąc się - tak jakoś wyszło że czasu nie miałam
- To co Ty takiego robisz? - zaciekawiła się moja przyjaciółka - Czekaj, czekaj wiem Wojtek - powiedziała
- Tak jakby - uśmiechnęłam się do słuchawki
- I jak tam się Wam układa?
- Właśnie jestem z nim Robertem i jego dziewczynom na Mazurach. Wcześniej byliśmy u jego rodziców a później u mojej mamy, a po powrocie lecimy do Londynu - opowiedziałam jej wszystko w wielkim skrócie
- Fiu, fiu widzę że to coś poważnego
- Mam nadzieję. Musimy się kiedyś spotkać.
- No koniecznie. Pod koniec tygodnia wracam do domu na tydzień
- Idealnie przed wyjazdem miałam zamiar odwiedzić mamę to wpadnę do Ciebie - zadecydowałam
- No to jesteśmy umówione. Kocham Cię wariatko. Pa
- Ja Ciebie też wariatko, pa - rozłączyła się a w słuchawce było słychać "pi pi pi"
- Kto to był? -  usłyszałam Wojtka który podszedł do mnie i mnie objął w pasie
- Moja przyjaciółka. opowiadałam Ci o niej - powiedziałam
- Faktycznie coś wspomniałaś - odwrócił mnie w swoją stronę i zaczął całować. Nie przestając się całować weszliśmy do pokoju i skierowaliśmy się do sypialni


Przepraszam przepraszam i jeszcze raz przepraszam: za moja nieregularność i za to coś powyżej. Miałam dodać nowy rozdział szybciej, ale moje lenistwo było silniejsze.
Wrócę do finału Pucharu Anglii w końcu Arsenalowi się udało :D A już byłam tak zła że przegrywają 2:0 ale Arsenal to Arsenal i się tak szybko nie poddaje.
No i Pucharu Niemiec : czemu na tak ważny mecz biorą ślepego sędziego? Wcale nie było bramki, piłka przecież nie przeszła całym obwodem linii - no sorry mi takich kitów nie będą wciskać. Powinno być 1:0 i żadnej dogrywki...
Oglądałyście finał LM? Mi osobiście szkoda Atletico, ponieważ przypominali mi BVB z poprzedniego sezonu, niby niepozorni nikt na nich nie stawiał a po drodze wyeliminowali potęgę futbol. A pomyśleć że jedna bramka i może w tym finale grałaby Borussia? Nie kibicowałam nikomu, ale byłam wdzięczna Realowi za wyeliminowanie Bayernu, ale zła za wyeliminowanie Dortmundu. Wygrał lepszy. Dokładnie rok temu siedziałam z zapartym tchem przed TV i obserwowałam poczynania naszych żółto-czarnych chłopaków rok temu leżałam smutna na łóżku opłakując przegraną Borussii. Sekundy dzieliły nas od dogrywki tak samo jak sekundy Atletico od Pucharu. Wtedy spod ziemi wyrósł nam Robben (podobnie jak w Finale Pucharu Niemiec)
Ale no cóż był minęło teraz pozostało czekać na kolejny sezon LM i wiara w to że Puchar będzie nasz :D



niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 17

Obudziłam się w naszym łóżku. Zastanawiałam się jak się w nim znalazłam, przecież zasnęłam w salonie oglądając film. Pewnie Wojtek mnie przeniósł - pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić która jest godzina, było w pół do szóstej. Nie chciało mi się już spać, więc po cichu wstałam z łózka. Dziś jedziemy na Mazury, ale postanowiłam jeszcze nie budzić Szczęsnego, nich sobie jeszcze troszkę pośpi. Weszłam na dól do kuchni by zrobić sobie kawę. Przez okno zobaczyłam piękny wschód słońca, warto wcześniej wstać dla takich pięknych widoków. Usiadłam sobie wygodnie przy kuchennym stole pijąc kawę i rozmyślając - o czym? O moim "nowym życiu", o tym czy dam sobie radę w Londynie, jak będzie wyglądać moje życie z Wojtkiem, czy dam sobie radę na studiach, czy znajdę pracę. Dobra przyznam szczerze bałam się tego, bałam się że nie dam sobie rady i z płaczem wrócę do Polski. Ale kto nie ryzykuje ten traci prawda? Więc chyba lepiej spróbować niż potem żałować że zmarnowało się taką szansę. Nie ma co martwić się na zapas, wszystko będzie dobrze - pocieszałam sama siebie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Kto to może być o tej porze - zastanawiałam się idąc otworzyć drzwi
- Cześć - przywitał mnie uśmiechem Robert
- Hej, co Ty tu robisz? Przecież mamy wyjechać o 7 tak? - przestraszyłam się że może jednak jedziemy wcześniej
- No tak o siódmej, ale nie mogłem się powstrzymać, by przyjść po to by obudzić Szczęsnego - wyszczerzył się - ale mam nadzieję że Cię nie obudziłem
- Nie ja już chwilę temu wstałam. A co do budzenia Wojtka życzę powodzenia - powiedziałam kiedy szliśmy na górę
- Kochana zapominasz że ja mam z nim pokój prawie na każdym zgrupowaniu i wiem jak go skutecznie obudzić - uśmiechnął się do mnie konspiracyjnie
- Lewy co Ty kombinujesz? - zaciekawiłam się
- Ja nie nic nie kombinuje - zaczął się bronić
- Tak musiałabym Cie nie znać - westchnęłam
- Dobra teraz cicho, masz telefon i kameruj - polecił mi
Zrobiłam tak jak mi kazał. Cichutko wszedł do pokoju w którym smacznie spał sobie Wojtek. Lewy położył się koło niego i chwilę gładził go po policzku
- Wojtusiu mój kochany pora wstawać - szepnął mu do ucha udając mnie! Dobra muszę przyznać wychodziła mu to całkiem nieźle. Wojtek tylko coś tam burknął i spał dalej, ale Robert mu tak łatwo nie odpuścił
- No Wojtuś wstań bo chcę buziaka - zaczęłam się cicho śmiać, a Robert cały czas zachowywał powagę
- Zaraz Ewelinka jeszcze 5 minut dobrze? - wymamrotał Szczęsny
- Ale ja chcę teraz! - Robert upierał się przy swoim, no i w końcu dostał tego czego chyba chciał bo Wojtek zaczął się do niego przybliżać robiąc "dziubek"
- Haha Szczęsny ogarnij się! - krzyknął Lewandowski a Wojtek zerwał się na równe dogi. Szybko wyłączyłam nagrywanie, żeby Wojtek nie zobaczył.
- Lewy zabije Cię! - zaczął wrzeszczeć bramkarz
- A co nie podobało Ci się kochanie? - śmiał się tak strasznie, że ledwo mówił.
- Tak, tak bardzo zabawne, ale ja się zamsze - pogroził mu palcem - A Ty Ewelina też brałaś w tym udział? Czemu nie powstrzymałaś tego barana?
- Bo nie wiedziałam co kombinuje? - wystawiłam mu język - A tak po za tym ładna z Was para - zaczęłam się z nich nabijać
 - Jakby to nie zadziałało krzyknął bym "Ej, Szczęsny szybko Arsenal wygrywa Ligę Mistrzów" - mówił Rober między napadami śmiechu
- Może lepiej Polska wygrywa mistrzostwa? - zaproponowałam. - Robuś jak myślisz ile ten filmik będzie miał lajków? - podeszłam do niego i podałam mu telefon
- Nie nagraliście tego no nie? - patrzył na nas z przerażaniem Wojtek
- Wiesz co Ewelina - objął mnie ramieniem - myślę jak dobrze pójdzie to grubo ponad tysiąc.
- Żartujecie prawda? - domagał się odpowiedzi Szczęsny
- A chcesz się przekonać? - zapytał Robert
- Idioci - skwitował Wojtek
- Ej, ej grzeczniej chyba że chcesz mieć na tablicy oto ten filmik - powiedział Rober nadal się śmiejąc
- Dobra chłopaki skończcie bo mnie brzuch już boli. Robert zrób tego kopie czy coś, będziemy mieli go czym szantażować
- Co Ty myślałaś że tak nie zrobię? Dobra ja już będę spadał, bo muszę jeszcze walizki wsadzić do auta i się przebrać. Nie musisz mi dziękować za budzenia Wojtka cała przyjemność po mojej stronie i polecam się na przyszłość - ukłonił się przede mną Robert i poszłam go odprowadzić do drzwi
- Nie wiem jak ja z Wami wytrzymam na tych Mazurach, czuję że to będą najlepsze wakacje. Dobrze że chociaż Ania jedzie - pożegnałam się z Robertem i poszłam do Wojtka - Jesteś zły? - podeszłam i przytuliłam go
- Po Lewym spodziewałem się wszystkiego ale po Tobie? Po prostu foch na całe życie - skrzyżował ręce na klatce piersiowej jak małe dziecko, ale widziałam jak kąciki ust podnoszą się do góry i nagle zaczął mnie łaskotać
- Wojtek! Dość! - krzyczałam między napadami śmiechu, brzuch mi dosłownie pękał od śmiechu i założę się że będę maiła czkawkę - Szczęsny ogar! Musimy się ubrać bo Robert zaraz przyjedzie - powiedziałam i na szczęście Wojtek przestał
 - To dopiero początek zemsty - chciał to chyba powiedzieć groźnym głosem, no ale mu nie wyszło
- Mam się bać? - zapytałam z udawanym strachem
- Owszem - odparł Wojtek po czym poszedł do łazienki. Ja też postanowiłam że pójdę się ubrać. Ze względu na wczesną porę było chłodno, ale niebo było pogodne, więc później będzie pewnie ciepło. Kiedy zeszłam do kuchni Wojtka jeszcze nie było, więc postanowiłam zrobić mu kanapki. Kiedy skończyłam położyłam na stole
- Aniele!- powiedział Wojtek kiedy wszedł i zaczął wcinać kanapki - ale nie myśl, że kanapki załatwią sprawę, nadal myślę nad zemstą - mówił Wojtek cały czas jedząc
- Hahaaha  Ty myślisz? Nie no proszę trzymajcie mnie - zaczęłam się z niego nabijać
- Grabisz sobie młoda damo - spojrzał na mnie gniewnie Wojtek
- Uważaj bo się udławisz - posłałam mu buziaka - Dobra jedz szybciej bo zaraz będzie siódma a trzeba jeszcze walizki wsadzić do samochodu. Kiedy pakowaliśmy już walizki przyjechali Robert i Ania
- Hej - przywitałam się z Anią
- Cześć. Jak tam gotowi? - zapytała nas
- No pewnie, ale się trochę boję jak ja z tymi wariatami wytrzymam. Pokazywał Ci Rober filmik? - gadałyśmy kiedy chłopaki coś tam ustalali
- Nie martw się damy sobie radę. Tak pokazywał mi, ale się nie przejmuj oni tak już mają - zaczęłyśmy się śmiać
- Co Wam tak wesoło? - zainteresował się Szczęsny
- Domyśl się - powiedziała Anna
- Lewy zabiję!
- Dobra dobra boje się strasznie a teraz już jedziemy - powiedział Lewandowski.
- Kto prowadzi Ty czy ja? - zapytałam Wojtka, ponieważ był troszkę zaspany
- Ja. Chyba nie myślałaś że Ty? - wystawił mi język
- Okej, jak chcesz ale nie marudź po drodze żebym Cię zmieniła - powiedziałam i wsiadłam na miejcie pasażera. Jechaliśmy za Anią i Robertem. Na szczęście na drodze nie było wielkiego ruchu.Miałam zamiar się przespać po drodze, ale widoki były tak piękne że szkoda byłoby teraz spać.
- Śpisz? - zapytał Wojtek skupiony na drodze
- Nie, podziwiam widoki za oknem, ale może troszkę się prześpię - specjalnie tak powiedziałam, bo wiedziałam, że Wojtek nie wyspał się do końca i że będzie zły że ja mogę spać a on nie. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i oparłam głowę o szybę podziwiając widoki. Zrobiliśmy dwa postoje, by coś zjeść i trochę rozruszać kości. Nie były to długie postoje, ponieważ chcieliśmy szybko dojechać. Na miejscy byliśmy około godziny jedenastej. Piękny hotel położony niedaleko jeziora w okolicach Giżycka. Naprawdę wszystko wyglądało wspaniale. Wzięliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy do hotelu. W recepcji załatwiliśmy wszystkie sprawy oraz wypełniliśmy potrzebne dokumenty po czym recepcjonistka wręczyła nam klucze do pokoju i wyjaśniła drogę do nich. Mieliśmy pokoje obok siebie. Poinformowaliśmy recepcję, że na obiedzie nie będziemy ponieważ chcemy wypocząć po podróży.Po każdym było widać że jest zmęczony po podróży. Przebrałam się i poszłam do łózka gdzie Wojtuś już zasypiał.


Noo mamy 17 rozdział :D Przepraszam że dodaję kiedy mi się zachce, ale zbierałam się do napisania tego rozdziału od środy. Jakoś wolę czytać Wasze opowiadania niż pisać. Kiedy mam ułożony rozdział w głowie wydaje mi się że będzie genialny, ale kiedy zaczynam pisać "mój genialny rozdział" zajmuje tylko kilka linijek i muszę wymyślać na bieżąco. Dziękuje Wam że czytacie moje opowiadanie i za komentarze które mnie motywują. Kolejny rozdział postaram się dodać troszkę szybciej, jeśli mi czas na to pozwoli i jeśli nie zaatakuje mnie wirus który zwie się lenistwo :D