niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 17

Obudziłam się w naszym łóżku. Zastanawiałam się jak się w nim znalazłam, przecież zasnęłam w salonie oglądając film. Pewnie Wojtek mnie przeniósł - pomyślałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić która jest godzina, było w pół do szóstej. Nie chciało mi się już spać, więc po cichu wstałam z łózka. Dziś jedziemy na Mazury, ale postanowiłam jeszcze nie budzić Szczęsnego, nich sobie jeszcze troszkę pośpi. Weszłam na dól do kuchni by zrobić sobie kawę. Przez okno zobaczyłam piękny wschód słońca, warto wcześniej wstać dla takich pięknych widoków. Usiadłam sobie wygodnie przy kuchennym stole pijąc kawę i rozmyślając - o czym? O moim "nowym życiu", o tym czy dam sobie radę w Londynie, jak będzie wyglądać moje życie z Wojtkiem, czy dam sobie radę na studiach, czy znajdę pracę. Dobra przyznam szczerze bałam się tego, bałam się że nie dam sobie rady i z płaczem wrócę do Polski. Ale kto nie ryzykuje ten traci prawda? Więc chyba lepiej spróbować niż potem żałować że zmarnowało się taką szansę. Nie ma co martwić się na zapas, wszystko będzie dobrze - pocieszałam sama siebie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Kto to może być o tej porze - zastanawiałam się idąc otworzyć drzwi
- Cześć - przywitał mnie uśmiechem Robert
- Hej, co Ty tu robisz? Przecież mamy wyjechać o 7 tak? - przestraszyłam się że może jednak jedziemy wcześniej
- No tak o siódmej, ale nie mogłem się powstrzymać, by przyjść po to by obudzić Szczęsnego - wyszczerzył się - ale mam nadzieję że Cię nie obudziłem
- Nie ja już chwilę temu wstałam. A co do budzenia Wojtka życzę powodzenia - powiedziałam kiedy szliśmy na górę
- Kochana zapominasz że ja mam z nim pokój prawie na każdym zgrupowaniu i wiem jak go skutecznie obudzić - uśmiechnął się do mnie konspiracyjnie
- Lewy co Ty kombinujesz? - zaciekawiłam się
- Ja nie nic nie kombinuje - zaczął się bronić
- Tak musiałabym Cie nie znać - westchnęłam
- Dobra teraz cicho, masz telefon i kameruj - polecił mi
Zrobiłam tak jak mi kazał. Cichutko wszedł do pokoju w którym smacznie spał sobie Wojtek. Lewy położył się koło niego i chwilę gładził go po policzku
- Wojtusiu mój kochany pora wstawać - szepnął mu do ucha udając mnie! Dobra muszę przyznać wychodziła mu to całkiem nieźle. Wojtek tylko coś tam burknął i spał dalej, ale Robert mu tak łatwo nie odpuścił
- No Wojtuś wstań bo chcę buziaka - zaczęłam się cicho śmiać, a Robert cały czas zachowywał powagę
- Zaraz Ewelinka jeszcze 5 minut dobrze? - wymamrotał Szczęsny
- Ale ja chcę teraz! - Robert upierał się przy swoim, no i w końcu dostał tego czego chyba chciał bo Wojtek zaczął się do niego przybliżać robiąc "dziubek"
- Haha Szczęsny ogarnij się! - krzyknął Lewandowski a Wojtek zerwał się na równe dogi. Szybko wyłączyłam nagrywanie, żeby Wojtek nie zobaczył.
- Lewy zabije Cię! - zaczął wrzeszczeć bramkarz
- A co nie podobało Ci się kochanie? - śmiał się tak strasznie, że ledwo mówił.
- Tak, tak bardzo zabawne, ale ja się zamsze - pogroził mu palcem - A Ty Ewelina też brałaś w tym udział? Czemu nie powstrzymałaś tego barana?
- Bo nie wiedziałam co kombinuje? - wystawiłam mu język - A tak po za tym ładna z Was para - zaczęłam się z nich nabijać
 - Jakby to nie zadziałało krzyknął bym "Ej, Szczęsny szybko Arsenal wygrywa Ligę Mistrzów" - mówił Rober między napadami śmiechu
- Może lepiej Polska wygrywa mistrzostwa? - zaproponowałam. - Robuś jak myślisz ile ten filmik będzie miał lajków? - podeszłam do niego i podałam mu telefon
- Nie nagraliście tego no nie? - patrzył na nas z przerażaniem Wojtek
- Wiesz co Ewelina - objął mnie ramieniem - myślę jak dobrze pójdzie to grubo ponad tysiąc.
- Żartujecie prawda? - domagał się odpowiedzi Szczęsny
- A chcesz się przekonać? - zapytał Robert
- Idioci - skwitował Wojtek
- Ej, ej grzeczniej chyba że chcesz mieć na tablicy oto ten filmik - powiedział Rober nadal się śmiejąc
- Dobra chłopaki skończcie bo mnie brzuch już boli. Robert zrób tego kopie czy coś, będziemy mieli go czym szantażować
- Co Ty myślałaś że tak nie zrobię? Dobra ja już będę spadał, bo muszę jeszcze walizki wsadzić do auta i się przebrać. Nie musisz mi dziękować za budzenia Wojtka cała przyjemność po mojej stronie i polecam się na przyszłość - ukłonił się przede mną Robert i poszłam go odprowadzić do drzwi
- Nie wiem jak ja z Wami wytrzymam na tych Mazurach, czuję że to będą najlepsze wakacje. Dobrze że chociaż Ania jedzie - pożegnałam się z Robertem i poszłam do Wojtka - Jesteś zły? - podeszłam i przytuliłam go
- Po Lewym spodziewałem się wszystkiego ale po Tobie? Po prostu foch na całe życie - skrzyżował ręce na klatce piersiowej jak małe dziecko, ale widziałam jak kąciki ust podnoszą się do góry i nagle zaczął mnie łaskotać
- Wojtek! Dość! - krzyczałam między napadami śmiechu, brzuch mi dosłownie pękał od śmiechu i założę się że będę maiła czkawkę - Szczęsny ogar! Musimy się ubrać bo Robert zaraz przyjedzie - powiedziałam i na szczęście Wojtek przestał
 - To dopiero początek zemsty - chciał to chyba powiedzieć groźnym głosem, no ale mu nie wyszło
- Mam się bać? - zapytałam z udawanym strachem
- Owszem - odparł Wojtek po czym poszedł do łazienki. Ja też postanowiłam że pójdę się ubrać. Ze względu na wczesną porę było chłodno, ale niebo było pogodne, więc później będzie pewnie ciepło. Kiedy zeszłam do kuchni Wojtka jeszcze nie było, więc postanowiłam zrobić mu kanapki. Kiedy skończyłam położyłam na stole
- Aniele!- powiedział Wojtek kiedy wszedł i zaczął wcinać kanapki - ale nie myśl, że kanapki załatwią sprawę, nadal myślę nad zemstą - mówił Wojtek cały czas jedząc
- Hahaaha  Ty myślisz? Nie no proszę trzymajcie mnie - zaczęłam się z niego nabijać
- Grabisz sobie młoda damo - spojrzał na mnie gniewnie Wojtek
- Uważaj bo się udławisz - posłałam mu buziaka - Dobra jedz szybciej bo zaraz będzie siódma a trzeba jeszcze walizki wsadzić do samochodu. Kiedy pakowaliśmy już walizki przyjechali Robert i Ania
- Hej - przywitałam się z Anią
- Cześć. Jak tam gotowi? - zapytała nas
- No pewnie, ale się trochę boję jak ja z tymi wariatami wytrzymam. Pokazywał Ci Rober filmik? - gadałyśmy kiedy chłopaki coś tam ustalali
- Nie martw się damy sobie radę. Tak pokazywał mi, ale się nie przejmuj oni tak już mają - zaczęłyśmy się śmiać
- Co Wam tak wesoło? - zainteresował się Szczęsny
- Domyśl się - powiedziała Anna
- Lewy zabiję!
- Dobra dobra boje się strasznie a teraz już jedziemy - powiedział Lewandowski.
- Kto prowadzi Ty czy ja? - zapytałam Wojtka, ponieważ był troszkę zaspany
- Ja. Chyba nie myślałaś że Ty? - wystawił mi język
- Okej, jak chcesz ale nie marudź po drodze żebym Cię zmieniła - powiedziałam i wsiadłam na miejcie pasażera. Jechaliśmy za Anią i Robertem. Na szczęście na drodze nie było wielkiego ruchu.Miałam zamiar się przespać po drodze, ale widoki były tak piękne że szkoda byłoby teraz spać.
- Śpisz? - zapytał Wojtek skupiony na drodze
- Nie, podziwiam widoki za oknem, ale może troszkę się prześpię - specjalnie tak powiedziałam, bo wiedziałam, że Wojtek nie wyspał się do końca i że będzie zły że ja mogę spać a on nie. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i oparłam głowę o szybę podziwiając widoki. Zrobiliśmy dwa postoje, by coś zjeść i trochę rozruszać kości. Nie były to długie postoje, ponieważ chcieliśmy szybko dojechać. Na miejscy byliśmy około godziny jedenastej. Piękny hotel położony niedaleko jeziora w okolicach Giżycka. Naprawdę wszystko wyglądało wspaniale. Wzięliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy do hotelu. W recepcji załatwiliśmy wszystkie sprawy oraz wypełniliśmy potrzebne dokumenty po czym recepcjonistka wręczyła nam klucze do pokoju i wyjaśniła drogę do nich. Mieliśmy pokoje obok siebie. Poinformowaliśmy recepcję, że na obiedzie nie będziemy ponieważ chcemy wypocząć po podróży.Po każdym było widać że jest zmęczony po podróży. Przebrałam się i poszłam do łózka gdzie Wojtuś już zasypiał.


Noo mamy 17 rozdział :D Przepraszam że dodaję kiedy mi się zachce, ale zbierałam się do napisania tego rozdziału od środy. Jakoś wolę czytać Wasze opowiadania niż pisać. Kiedy mam ułożony rozdział w głowie wydaje mi się że będzie genialny, ale kiedy zaczynam pisać "mój genialny rozdział" zajmuje tylko kilka linijek i muszę wymyślać na bieżąco. Dziękuje Wam że czytacie moje opowiadanie i za komentarze które mnie motywują. Kolejny rozdział postaram się dodać troszkę szybciej, jeśli mi czas na to pozwoli i jeśli nie zaatakuje mnie wirus który zwie się lenistwo :D

2 komentarze:

  1. Rozdział cudowny! <3
    Żart Roberta powalił mnie na łopatki. :D Wariaci po prostu!
    Oby wakacje zleciały im jak najlepiej.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Robert to potrafi robić pobudki :)
    Bardzo mi się podoba ten rozdział :)
    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój sytuacji .
    Chciałam Cię też zaprosić na mojego nowego bloga z Marco w roli głównej http://new-life-with-you-baby.blogspot.com . Mam nadzieję, że wpadniesz i zostaniesz na dłużej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń