piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 5


Obudziłam się przytulona do Wojtka. Było jeszcze wcześnie, więc postanowiłam, że jeszcze troszkę sobie poleżę i poczekam, aż mój chłopak się obudzi. Czekałam jakieś 10 minut przyglądając mu się jak słodko wgląda, kiedy śpi. Nawet przez sen się uśmiechał.
- Cześć już wstałaś? – zapytał przecierając oczy.
- Tak i czekałam, aż Ty się obudzisz – powiedziałam.
- Długo na mnie czekasz? – zapytał przytulając mnie do siebie.
- Nie. Obserwowałam jak śpisz. Wiesz, że nawet przez sen się uśmiechasz? Ciekawe kto Ci się śnił? – uniosłam brwi do góry.
- Oczywiście, że Ty. I ja Ci się spało?
- Dobrze. Masz wygodne łóżko – powiedziałam do niego z uśmiechem.
- To co wstajemy czy leniuchujemy dalej? – spytał.
- Wstajemy. Jestem troszkę głodna – zaczęłam wstawać z łóżka.
- To mogłaś iść coś zjeść a nie czekać, aż się obudzę.
- Przecież nie będę się panoszyć w Twoim domu .
- Oj tam. Przyznaj, że chcesz żebym zrobił Ci śniadanie, bo Tobie się nie chce – wystawił mi język.
- Rozgryzłeś mnie – rzuciłam go poduszką .
- Wojna na poduszki? – wziął poduszkę i zaczął mnie dusić.
- Wojtek, proszę Cię, zaraz się uduszę – mamrotałam ledwo łapiąc oddech.
- Sama chciałaś – uśmiechnął się – To co idziemy coś zjeść?
- Tak .
- Ale śniadanie robimy razem – podszedł do mnie i mnie przytulił.
- No dobra – odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę kuchni.
- To na co pani ma ochotę? – wcielił się w rolę kucharza.
- Hmmmm… Jajecznica? – rzuciłam nagle.
- Dobrze będzie jajecznica – zaczął udawać Pascala.
- Dobra, weź się nie wydurniaj  tylko bierz się do roboty – rozkazałam.
- Potrzebna będą nam jajka i patelnia. Bierzemy jajka i rozbijamy na patelnia.. Następnie mieszamy, szybko mieszamy czekamy 5 minut i gotowe. Voila – postawił patelnię przede mną.
- Świetny z Ciebie kucharz – przyznałam konsumując śniadanie.
- No to pewnie. Przebiłem nawet kucharza, który przygotowuje posiłki dla Arsenalu – powiedział ze śmiechem.
- Fakt zapomniałam – i tu przypomniał mi się filmik, jak Wojtek konkurował z kucharzem Arenalu.
- Odwieziesz mnie do domu? – zapytałam kiedy skończyliśmy jeść.
- Tak oczywiście, ale widzimy się później? – bardziej oznajmił niż zapytał.
- Jasne. Nie masz dziś treningu?
- Mam, ale to będzie bardziej kazanie trenera co do wczorajszego meczu – powiedział i posmutniał.
- Ej, nie przejmuj się, będzie dobrze – przytuliłam go.
- Oby. To co idziemy? – wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu Wojtka.
Kiedy weszłam do domu wzięłam prysznic i się ubrałam. Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki.
- Hej Aguś – przywitałam się z nią, gdy odebrała telefon.
- O cześć miło, że tak szybko się odezwałaś – powiedziała obrażonym tonem.
- A ty to co nie masz mojego numeru? Po za tym dużo u mnie się dzieje – próbowałam się usprawiedliwić.
- Wojtuś? – odparła.
- Brawo. On jest cudowny – powiedziałam .
- Nie obraź się, ale nie za szybko zostaliście parą. Znaliście się trzy dni i tu nagle bum miłość. Wy się nawet za dobrze nie znacie. Myślałam, że to ty jesteś ta rozważniejsza. Tak wiem wiem miłość. – zaczęła.
- Masz rację, ale.. – nie miałam nic do usprawiedliwienia.
- A jak tam humorek po meczu? – wyczułam sarkazm.
- Wojtek był załamany. Spałam dziś u niego – przyznałam się jej.
- Czyś ty do końca zdurniała???
- Spałam u niego, ale do NICZEGO  NIE DOSZŁO – ostatnie słowa prawie wykrzyczałam.
- Uff ulżyło mi -  powiedziała.
- A co tam u Ciebie? – zmieniłam szybko temat.
- A leci pomału – jak zwykle nic nie da się od niej dowiedzieć.
- To dobrze czy źle? – próbowałam się czegoś dowiedzieć.
- Normalnie. Pracuję. Na razie nie mam nikogo i cholernie za Tobą tęsknie – powiedziała ze smutkiem.
- Ja też. Może niedługo się zobaczymy – zachciało mi się płakać.
- Dobra ja lecę do pracy, bo się spóźnię. Zadzwoń jeszcze kiedyś – zaczęła się żegnać.
- Teraz Twoja kolej. Pa kocham Cię i trzymaj się.
- Ty też i bądźcie grzeczni w Wojtusiem, bo jestem za młoda na bycie ciocią – zażartowała i się rozłączyła..
Cała Aga, ciągle się gdzieś śpieszy, wszędzie jej pełno. Poznałyśmy się jak byłyśmy małe i tak nasza przyjaźń trwa do dziś. Mieliśmy trudne momenty, ale dałyśmy radę. Z naszej pary to ja byłam tak rozważniejsza, najpierw myślałam, później robiłam. Agnieszka była moim przeciwieństwem – zwariowana, mówiła to co jej ślina na język przyniosła i nieraz były z tego powodu problemy.
Nie powiedziała jej o propozycji Wojtka o wyjeździe to Londynu, bo by mi to od razu próbowała wybić to z głowy. Ja najpierw chciałam to przemyśleć. A może to faktycznie za szybko? Sama już nie wiem. Kocham go, ale czy to wystarczy. On jest sławnym piłkarzem. Wszędzie czyhają na niego jakieś napalone laski, a on jest tylko człowiekiem.  To nie tak, że mu nie ufam. Kurczę teraz to ja mam mętlik w głowie. Wyjazd do Londynu, zawsze o tym marzyłam, a jeszcze żeby tam studiować dziennikarstwo – po prostu bajka. Język nie był przeszkodą, ponieważ mówię płynnie po angielsku i niemiecku. Może faktycznie powinnam spróbować. A mama? To moje życie, przecież jestem dorosła. Wzięłam laptopa i zaczęłam szukać informacji o uczelniach w Londynie. Sporo ich.  Przez przypadek weszłam na stronę z komentarzami odnośnie wczorajszego meczu. Przeczytałam kilka. Niektórzy obwiniali Wojtka za straconego gola i go krytykowali, a inni uznawali go za bohatera i to że dzięki niemu możemy się cieszyć z jednego punktu. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. SMS od Wojtka:
„ Zbieraj się. Za chwile będę u Ciebie i jedziemy za trening.” – przeczytałam
„ Dzięki, że tak szybko mnie poinformowałeś” – napisałam
„ Nie marudź tylko schodź na dół, bo już prawie jestem” – po tej wiadomości wyszłam z domu i zeszłam po schodach. Tam już czekał Wojtek
- Nie mogłeś wcześniej mi napisać, że po mnie jedziesz? – powiedziałam z wyrzutem
- Jakoś tak wyszło, że zapomniałem. A teraz wchodź, bo się spóźnimy – dodał i weszliśmy do samochodu. Podróż trwała krótko. Wysiedliśmy przed stadionem i każdy poszedł w swoim kierunku, ja na trybuny, a Wojtek do szatni. Trening jak się Szczęsny spodziewał był „kazaniem” trenera. Po treningu czekałam na Wojtka pod stadionem. Wyszedł razem z Lewym.
- Hej Ewelina – przywitał się.
- Cześć – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Co tam słychać? – zapytał.
- Nic ciekawego. Jak tam wrażenia po wczorajszym meczu? – spytałam, ale zaraz poczułam, że źle zrobiłam, ponieważ wiedziałam, że to drażliwy temat dla Wojtka.
- Fantastyczne. Fajnie, że mogłem strzelić gola. Tylko Wojtka szkoda, bo się naprawdę starał. Stary ja uważam Cię za bohatera, nie każdy miał by tyle odwagi – poklepał Szczęsnego po ramieniu.
- Dzięki Lewy – powiedział Wojtek.
- Oj prawie bym zapomniał. Dziś jest u nas mała impreza i oczywiście jesteście zaproszeni. Odmowy nie przyjmujemy – zakomunikował Robert.
- No skoro tak to musimy iść – na twarzy Wojtka pojawił się uśmiech.
- Racja. To o której mamy być? – zapytałam.
- Gdzieś tak o dziewiętnastej - .poinformował nas Lewandowski.
- OK. będziemy na pewno – powiedział Wojtek.
- No to do jutra. Trzymajcie się. Hej – pożegnał się Lewy i poszedł w kierunku swojego samochodu.
- To co odwieziesz mnie do domu, żebym mogła się przygotować na tę imprezę? – poprosiłam mojego chłopaka robiąc słodka minkę.
- Masz jeszcze pięć godzin! Aż tyle czasu potrzebujesz ?– wytrzeszczył oczy.
- No jeśli chcesz, żebym ładnie wyglądała.
- Ty zawsze ładnie wyglądasz – pocałował mnie – Myślałem, że pójdziemy na lody – powiedział smutno.
- Dobra możemy iść – zakomunikowałam i Wojtek się uśmiechnął
- Przemyślałaś moją propozycję? – zapytał kiedy jedliśmy lody.
- Cały czas myślę. To nie jest taka prosta decyzja – próbowałam się wykręcić.
- Dla mnie jest bardzo prosta.
- A nie uważasz, że znamy się za krótko, żeby razem zamieszkać? – byłam ciekawa jaką odpowiedź usłyszę.
- Kocham Cię i tylko to się liczy. A czy znamy się rok czy miesiąc to dla mnie nie ma znaczenia – byłam zaskoczona tym co usłyszałam.
- Dasz mi jeszcze troszkę czasu? – poprosiłam.
- Pewnie. Tylko, żebyś zdążyła przed zakończeniem Euro – zaśmiał się.
- Zdążę. Dobra a teraz odwieź mnie do domu – powiedziałam.
- Okej – wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku jego samochodu.
Kiedy weszłam do domu od razu zajrzałam do szafy, żeby wybrać jakieś ubrania. Gdy to uczyniłam wzięłam szybko prysznic. Zostało mi jeszcze sporo czasu, więc postanowiłam wejść na Fejsa, a tam jak zwykle nic ciekawego. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Kiedy już skończyłam zobaczyłam, że mam jeszcze troszkę czasu, więc włączyłam telewizor. Zobaczyłam serial, który oglądała codziennie, kiedy mieszkałam w mojej rodzinnej miejscowości, więc zaczęłam go oglądać. Niestety nie mogłam go dokończyć, ponieważ dostałam SMS od Szczęsnego, żebym zeszła na dół, bo on już jest. Tak też zrobiłam.
- Hej. Gotowa na melanż? – zapytał.
- Chyba tak – powiedziałam.
- No to ruszamy – zakomunikował.
Szybko dotarliśmy w miejsce, gdzie miała odbyć się impreza. Był dużo osób, a miała to być „mała imprezka”. Weszliśmy do środka. Po chwili zauważyliśmy Roberta idącego w naszym kierunku z jakimiś dwoma chłopakami, których nie znałam.

3 komentarze:

  1. Blog jak i rozdział swietny fabuła szybko sie rozkręciła z niecierpliwoscią czekam na nastepnny a w wolnej chwili zapraszam do nie 11 powinna pojawic sie wieczrem :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem ci że ciekawe Jeszcze te słowa Wojtka że dla niego nie ma znaczenia ile się znają są takie romantyczne...
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie http://trudny-wybor.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, cudowny, fenomenalny...można by chwalić bez końca :)
    czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    http://bvb-ada-story.blogspot.com/
    http://marcin-majka-story.blogspot.com/
    http://lukasz-julia-story.blogspot.com/
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń