poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 15

Kiedy się przebudziłam była siedemnasta. Wojtek już nie spał. Sen po podróży dobrze mi zrobił. Przytuliłam się do niego
- Hej piękna - dał mi buziaka - a ktoś tu mówił, że nie jest zmęczony, a tak słodko chrapałaś.
- Zacznijmy od tego że ja nie chrapie i naprawdę nie byłam zmęczona - wystawiłam mu język.
- Dobra, dobra - pocałował mnie w czoło.
- To co teraz będziemy robić? - zapytałam Szczęsnego.
- Ja z chęcią zostałbym w łóżku - uśmiechnął się łobuzersko.
- Szczęsny Ciebie pogięło ? Jest siedemnasta, a Ty chcesz sobie poleżeć w łóżku? - zapytałam zdziwiona.
- A kto powiedział że poleżeć? - wyszczerzył się.
- Z Tobą jest bardzo źle tylko jedno Ci w głowie! Ja w przeciwieństwie do Ciebie wyszłabym na spacer, patrz jaka ładna pogoda - wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Nie tylko jedno mi w głowie. Dobra jak chcesz możemy iść - powiedział, ale nagle rozległ się dzwonek do drzwi - pójdę otworzyć - powiedział i udał się na dół.
Jeśli dobrze usłyszałam to Lewy przyszedł. Usiadłam na łóżku. Usłyszałam mój telefon, ale nie wiedziałam gdzie jest, więc zaczęłam go szukać. Na szczęście w porę go znalazłam i odebrałam zanim zamilkł.
- Halo - powiedziałam, bo w pośpiechu nawet nie zobaczyłam na wyświetlacz kto dzwoni.
- Cześć Ewelina - usłyszałam znajomy głos, ale chwilę musiałam się zastanowić skąd go znam.
- Mario? - zapytałam zdziwiona, bo nie nie przypuszczałbym, że Mario do mnie zadzwoni.
- No Mario Mario. Nie przeszkadzam Ci?
- Nie no co Ty. Ale Cię dawno nie słyszałam.
- Do czego to doszło, że ja dzwonię, zwykle inni dzwonią do mnie - usłyszałam w słuchawce przyjazny śmiech.
- Wybacz że dla mnie musisz się tak poświęcać. Co słychać?
- Po staremu. jak na razie jestem w Dortmundzie, ale za niedługo wyjeżdżam do Hiszpanii żeby trochę odpocząć.
- Sam jedziesz?
- Tak. Początkowo miał jechać ze mną Marco, ale Carolin mu nie pozwoliła jechać bez niej, a ja nie mam zamiaru psuć sobie wakacji, wolę jechać sam  - powiedział, ale w jego głosie słychać było smutek, że nie pojedzie z Marco na wakacje - A u Ciebie jak tam? Nadal jesteś z Wojtkiem?
- Tak jestem z Wojtkiem. Przed wczoraj byliśmy u rodziców Wojtka a wczoraj u mnie w domu. No i po jutrze jedziemy z Robertem i Ania na Mazury
- Fajnie, że tak całą paczką jedziecie.
- Też się cieszę, a później jadę z Wojtkiem do Londynu.
- No tak. Może wpadłabyś w wolnym czasie do Dortmundu na nasz mecz?
- Jeszcze się sezon nie zaczął a Ty już mnie na miecz zapraszasz - odparłam ze śmiechem - ale z chęcią wpadnę na wasz mecz. no wiesz skoro mnie sam Mario Goetze zaprasza to nie mogę odmówić.
- Dokładnie, masz rację. Dobra ja już będę kończył bo wybieram się do Marco.
- Pozdrów go ode mnie - wtrąciłam.
- Dobra pozdrowię. Jeszcze się tam kiedyś odezwę. No to do zobaczenia na meczu, tak?
- Tak - odpowiedziałam, choć wiem, że przekonać Wojtka będzie trudno.
- To buziaki trzymaj się.
- Pa - powiedziałam i usłyszałam charakterystyczne "pikanie".
Po skończonej rozmowie zaszłam na dół. Nie myliłam się w salonie razem z Wojtkiem siedział Robert.
- Hej Robuś - podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.
- No hej - odpowiedział .
- A ja niedostane buziaka? - upomniał się Szczęsny, więc podeszłam i tez mu dałam buziaka w policzek - nie o takiego mi chodziło - powiedział smutny.
- Wystarczy Ci - powiedziałam siadając na kanapie.
- Spakowaliście się już? - zapytał Lewy.
- Nie jeszcze nie, nawet czasu na to nie mieliśmy. Przedwczoraj byliśmy u Wojtka, wczoraj u mnie i zostaliśmy tam na noc, a jak dziś wróciliśmy poszliśmy spać i własnie niedawno obudziliśmy się - wytłumaczyłam mu.
- No chyba, że tak. Wiem Wojtuś, że to dla Ciebie będzie męczarnia, ale wyjeżdżamy o 7 rano - zaczęliśmy się śmiać z Robertem bo z Wojtka jest straszny śpioch.
- Może uda mi się przeżyć ten jeden raz.
- A kiedy jedziecie do Londynu? zainteresował się Lewy.
- Jak wrócimy z Mazur to zostaniemy góra dwa dni w Warszawie i odlatujemy - odpowiedział Wojtek.
- Ewelina, ale mam nadzieję, że kiedyś wpadniesz na mecz Borussii - uśmiechnął się do mnie Lewandowski.
- Następny... - wyrwało mi się.
- Co następny? - zaciekawił się Wojtek. Kurde jak z tego wybrnąć, przecież nie powiem, że przed chwilą gadałam z Mario i że mnie zaprosił, bo Wojtek by się zezłościł.
- Nooo następny w sensie, że Ty też cały czas gadasz o przyszłam sezonie, a nawet się jeszcze nie zaczął - uff coś jednak mi się udało wymyślić i chyba to kupili.
- Przesadzasz nie gadam o tym cały czas - spojrzałam na niego - no może od czasu do czasu - uśmiechnął się.
- Jasne Robert jak tylko będę miała czas to wpadnę do Dortmundu.
- A ja nie mam nic w tej kwestii do powiedzenia? - zapytała szybko Wojtek. Oho wiem do czego zmierzał. Nie chodziło mu o to że pojadę do Dortmundu, ale o to, że spotkam się z Marco i Mario, na których miał alergię.
- Nie - odpowiedzieliśmy równocześnie z Robertem i zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra to ja będę leciał. Wpadnę jeszcze jutro na kontrol sprawdzić czy jesteście spakowani i czy Szczęsny budzik ustawił. Trzymajcie się, pa - powiedział i wyszedł.
Wstałam i poszła do kuchni, by zrobić coś do jedzenia, bo zgłodniałam. Znając Wojtka pewnie też. Kiedy stałam koło blatu kuchennego podszedł do mnie Wojtek i objął mnie od tyłu.
- Kocham Cię wiesz? - szepnął mi do ucha.
-Wiem ja Ciebie też - odpowiedziałam - zjesz coś?
- Głupie pytanie - odparł ze śmiechem.
- To co robimy?
- A może wyskoczymy na miasto coś zjeść - zaproponował.
- Dobry pomysł - szybko skoczyłam na górę żeby się przebrać i ruszyliśmy spacerkiem w stronę jakieś knajpki.Weszliśmy do niej. Była mała, ale w środku było przytulnie. Usiedliśmy w kącie i zamówiliśmy lasagne ze szpinakiem. po krótkiej chwili dostaliśmy zamówione przez nas danie. Było pyszne. Kiedy skończyliśmy jeść postanowiliśmy się przejść do parku. Wieczór był piękny. Nie chciało się nam wracać do domu, ale zaczęło się ściemniać. Szliśmy powolnym krokiem przytuleni do siebie. Byłam szczęśliwa, że mam go przy sobie. Kochałam go. Szczęściara ze mnie nie ma co. Kiedy przyszliśmy do domu poszłam wsiąść przyrznic i przebrałam się. Poszłam do łóżka położyć się. Chciałam poczekać na Wojtka, który brał prysznic, ale byłam zmęczona i zasnęłam zanim on wrócił.

No i jest 15 :) Udało mi się nawet w miar szybko to napisać :D Może  wkrótce dodam nowy rozdział, zobaczę jak będzie z moim czasem :)


3 komentarze:

  1. Jakie to jest romantyczne <333333
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki słodki rozdział, podoba mi się to :) Jaki ten Wojtek niewyżyty, hahaha ;>
    Grrr... Carolin mnie denerwuje. Może Marco i Mario chcieli sobie męski wypad zrobić? Mogłaby to zrozumieć...
    Mam nadzieję że następny rozdział niebawem :) Buziaki kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział! <3
    Jestem ciekawa jak ich wyjazd wypadnie, oby jak najlepiej!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń