środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 25

Wiadomość, która przyszła w tamtym tygodniu wstrząsnęła wszystkimi. Klopp odchodzi z Borussii po zakończeniu sezonu. Co jak co ale tego nigdy bym się nie spodziewała. Okej, ten sezon nie był udany, ale to przecież tylko jeden sezon! Przecież Jurgen jest dla piłkarzy jak ojciec, to on podniósł Borussię kiedy ta była na dnie. Co roku ktoś ważny nas opuszcza. Uwielbiam go i nie chcę żeby nas opuszczał, wiele razy mi pomógł. Zawsze kiedy miałam problem mogłam się do niego zwrócić. Tak naprawdę to mi podsunął, że z Marco jesteśmy dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.
- Trenerze, ale dlaczego? - pytam znów ze zrezygnowaniem. Chcę go przekonać do zmiany decyzji, ale wiem że klapka zapadła.
- Ewelina, mówiłem ci już wiele razy i powtórzę jeszcze raz potrzebuję zmian, Borussia też. Ci piłkarze zasługują na lepszego trenera.
- Nie ma lepszego trenera od pana! - mówię i wiem że to prawda - dokąd się pan teraz wybierze?
- Nie wiem. Kiedy podejmowałem decyzję nie miałem żadnych planów, teraz jest czas by się nad tym zastanowić. Kto wie może Anglia?
- Tak, to dobra liga - mówię mu - będę tęsknić. Tyle panu zawdzięczam - mam łzy w oczach staram się je powstrzymać
- Ewelina proszę cię - mówi jak zwykle z tym swoim uśmiechem. Nowym trenerem żółto-czarnych zostanie Thomas Tuchel
Marco nie grał ostatnio, ponieważ miał kontuzję, ale na szczęście wraca już do treningów. Mnie martwi natomiast coś innego. Nieodpowiedzialne zachowanie Marco. Znów go złapali kiedy jechał samochodem, a przecież ten debil nie ma prawa jazdy! Ostano obiecywał że się to już nie powtórzy a tu proszę, tak to jest mu wierzyć!
- Zachowujesz się nieodpowiedzialnie! Jesteś gorszy niż dziecko! - wrzeszczę na niego, no bo proszę was, kto by się nie zdenerwował, tyle razy go prosiłam, ale oni nie musi postawić na swoim
- Proszę cię nie denerwuj się - mówi spokojnie.
- Nie Marco to ja cię proszę. Wiesz że ludzie mają coś takiego jak mózg? Czasem się przydaję. Zapisz się na ten cholerny kurs! To naprawdę nic nie boli
- Okej zapiszę się.
- Wiesz mi tym łaski nie robisz - rzucam i wychodzę z domu. Chcę troszkę ochłonąć. Wkurzył mnie strasznie. Idę na spacer, ale czuje potrzebę, żeby z kimś pogadać, więc idę do Łukasza.
- Cześć Ewelina - wita mnie Ewa - wchodź
- Nie ma Łukasza?
- Nie wyszedł. A chciałaś coś? Może ja ci pomogę - uśmiecha się
- W sumie chwiałam tylko pogadać - wzruszam ramionami - Chodzi o Marco. Słyszałaś o jego kolejnej wpadce?
- No tak słyszałam, ale zdarza się - próbuje go bronić
- Nie Ewa, jemu się to raz zdarzyło. Przecież on jest nieodpowiedzialny. Może wydaję ci się że robię z igły widły, ale pomyśl, jeśli chciałbym z nim założyć rodzinę a on by się tak zachowywał - wzdycham
- Coś w tym jest. Ale uwierz mi to minie. Musi się trochę wyszaleć
- On ma 25 lat a nie 16
- Minie mu - przytula mnie
- Mam nadzieję. Dobra ja się będę już zbierać. Dziękuję ci Ewa - wychodzę i kieruję się w stronę domu. Kiedy idę dzwoni telefon - Mario
- Cześć braciszku - mówię kiedy odbieram. Tak się do siebie zwracamy, bo tak naprawdę traktuje go jak brata
- No co tam młoda? Co tam słychać?
- A nic takiego. A jak tam u ciebie. Aaa gratuluję wczorajszego meczu.
- A dziękuję. Co ty taka przybita - odrazu potrafi wyczuć mój nastrój
- Gadałeś z Marco - stwierdzam
- Skąd wiedziałaś? Tak gadałem.
- No i?
- No i nic. Zachował się głupio, ale wie to
- Za pierwszym razem też tak było - przypominam mu
- No tak. Ale nie bądź na niego zła, dobra - mówi błagalnym tonem - tak do siebie psujecie
- Powiedz o prostu że już nie możesz słuchać jak Marco ci jęczy o naszych kłótniach - śmieję się
- Tak dokładnie - również się śmieje - dobra kochana będę kończyć za chwilę mam trening. Zadzwonię później. Papa - cmoka w słuchawkę
- Pa Mario
- A zapomniałbym
- Co?
- Pogódźcie się okej?
- Dobrze braciszku - żałuje że go przy mnie nie ma
- No i tak ma być.
Kiedy wracam do domu Marco siedzi w salonie. Kiedy wchodzę wstaje i podchodzi do mnie. Patrzy na mnie takim wzrokiem, że choćbym chciała nie potrafiłabym się na niego złościć, więc podchodzę i przytulam go.
- Mam jedno pytanie - zaczynam
- Tak - mówi niepewnie
- Czy ty ze wszystkim musisz dzwonić do Mario?
- Jak widać skutkuje - śmieje się i mnie całuje
- Marco proszę cię obiecaj mi że to był ostatni raz, dobrze? - przytulam się mocno do niego
- Dobrze, obiecuję - mówi, bierze mnie na ręce i zanosi do łóżka.


Kolejny rozdział jest :)
Nie wyobrażam sobie Borussii bez Kloppa, to tak jakby ojciec zostawiał dzieci. Będzie mi go cholernie brakować. Dziękuję Jurgen za to co zrobiłeś na BVB. Nigdy tego nie zapomnę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz