wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 12

Obudziłam się u boku Wojtka, który sobie jeszcze smacznie spał. Nagle uświadomiłam sobie, że dziś jest ten dzień, kiedy poznam jego rodziców. Wstałam delikatnie, by nie obudzić Szczęsnego i zeszłam do kuchni. Wiedziałam, że Wojtek za chwilę też się obudzi i że zejdzie na dół, więc zrobiłam śniadanie. Nie myliłam się.
- Cześć - powiedział ziewając i przeciągając się - czemu tak wcześnie wstałaś?
- Wstałam 5 minut temu, głodny? - zapytałam po czym położyłam kanapki na stole
- Dziękuję kochanie. Kocham Cię wiesz? - podszedł do mnie i mnie pocałował - a Ty nie jesz?
- Jakoś nie mam apetytu - to chyba przez stres, czułam głód, ale czułam, że niczego nie przełknę - Dobra Ty jedz a ja idę do łazienki  
- Okej, a później jedziemy po Twoje rzeczy - powiedział, gdy już wychodziłam
Wzięłam szybki prysznic, ale najchętniej zamknęłabym się w łazience i wcale z niej nie wychodziła. Już teraz myślałam w co się ubrać, ale żaden sensowny strój nie przychodził mi do głowy. A tak w ogóle czemu tak się tym przejmuję? Co ma być to będzie, grunt to pozytywne nastawienie i tak właśnie zrobię! Ale łatwo powiedzieć trudniej zrobić. No nic, wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju by się przebrać. Kiedy schodziłam na dół Wojtek właśnie wychodził z łazienki.
- Idę do góry i jedziemy do Ciebie - powiedział kiedy wchodził na schody
- Dobra - odpowiedziałam
Nie minęło dużo czasy kiedy zobaczyłam gotowego Wojtka w salonie
- Jedziemy? - zapytał
- Tak, chodźmy - odpowiedziałam i wyszliśmy z domu
Podróż minęła nam szybko, zresztą moje mieszkanie nie był tak strasznie oddalone od domu Szczęsnego. Weszliśmy do mojego mieszkania, spakowałam resztę moich rzeczy i zeszliśmy na dół, by porozmawiać z właścicielem. Bez problemów rozwiązałam umowę. Kiedy było już wszystko załatwione ruszyliśmy do domu Polskiego bramkarza a może już naszego? Nie wiem. 
- Ej, nie stresuj się tak - usłyszałam głos Wojtka, kiedy wchodziliśmy do domu po czym przytulił mnie od tyłu.
- Nie stresuję się, powiedziałam sobie, że co ma być to będzie - odpowiedziałam mu z uśmiechem 
- Dobre nastawienie - odwzajemnił mój uśmiech
- O której mamy być u Twoich rodziców? - zapytałam
- O 17 - odpowiedział
- To co teraz robimy? - zapytałam ponieważ dochodziła 12
- Głody jestem, może coś ugotujemy? 
- Okej, to chodź to kuchni
Oczywiście jak to z Wojtkiem, więcej było wygłupów niż gotowania, ale za to go kochałam. Chyba nie ma takiej osoby, której by nie potrafił rozśmieszyć. Kiedy w końcu skończyliśmy poszliśmy do jadalni, by skonsumować nasz posiłek. Wyszło całkiem dobre, choć sama nie wiedziałam co to jest, ponieważ był to nasz eksperyment.
- O matko to coś było jadalne - skomentował Wojtek ze śmiechem kiedy skończyliśmy już jeść
- No jakoś jeszcze żyjemy- odpowiedziałam również ze śmiechem - Ej, a kiedy jedziemy z Lewym i Anką na te Mazury?
- Czekaj dziś jest sobota to jedziemy w środę - odpowiedział po krótkim namyśle Wojtek
- A jedzie ktoś jeszcze?
- Z tego co wiem to nie. Kocham Cię - podszedł do mnie i mnie przytulił
- Tak wiem wiem. Gotowy na jutrzejszą wycieczkę? 
- Nie denerwuję się tak jak Ty jeśli o to Ci chodzi - odpowiedział ze śmiechem
- Już się nie denerwuje - opowiedziałam wystawiając mu język
- Nie wcale się nie denerwujesz - powiedział z sarkazmem
- Chyba czas się powoli zbierać - zakomunikowałam, kiedy spojrzałam na zegarek
- Już? Przecież jest dopiero 14:30 - powiedział ze zdziwieniem
- No co?
- Dobra jak chcesz - rozłożył bezradnie ręce
- Jak mam się ubrać? - maiłam nadzieję że mi pomoże
- Normalnie 
- Aha, dobra dzięki za pomoc - powiedziałam troszkę z wyrzutem i poszłam szybko do góry
Stanęłam przed szafą kompletnie nie wiedząc co ubrać. W końcu zdecydowałam się na taki zestaw. Rozpuściłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. 
- Dam radę, dam radę - mówiłam do mojego odbicia w lustrze.
- Jesteś już gotowa? - usłyszałam nagle głos Szczęsnego
- Chyba tak. I co jak wyglądam?
- Wyglądasz cudownie - objął mnie i pocałował - Idziemy?
- Tak chodźmy - odpowiedziałam i poczułam jak Wojtek bierze mnie za rękę
Droga jak dla mnie minęła za szybko, ale nawet gdyśmy jechali cały dzień to też bym tak pomyślała
- No to chwila prawdy - powiedział Wojtek ze śmiechem, ale mi do śmiechu nie było
Stanęliśmy przed drzwiami i Wojtek zadzwonił, po krótkiej chwili drzwi otworzyła nam młody mężczyzna
- Cześć jestem Jan, brat Wojtka - uśmiechnął się po czym podał mi dłoń
- Miło mi Ewelina - odwzajemniłam jego uśmiech. Wojtek nie mówił mi że jego brat też będzie, ale jego reakcji najmniej się bałam
- No to zapraszam - wpuścił nas do środka
Poszliśmy do salony, gdzie zaraz zjawili się rodzice Wojtka
- Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało
- Dzień dobry - odpowiedziała mama Wojtka
- Mamo, tato to jest Ewelina. Ewelina to są moi rodzice - podaliśmy sobie ręce, przedstawiając się wzajemnie
- Miło Cie poznać - powiedziała z uśmiechem pani Alicja, a ja odetchnęłam z ulgą. Dobra, chyba nie jest tak źle pomyślałam
- Mi również
- Zapraszam do stołu kochani - wskazała dłonią jadalnie i tam właśnie udaliśmy się
- Jesteś z Warszawy? zapytał ojciec Wojtka
- Nie przyjechałam tu na studia - to się zacznie przesłuchanie pomyślałam
- Co zamierzasz studiować?
- Dziennikarstwo
- Ciekawy kierunek 
- Przepraszam, że spytam, ale Wojtek niedługo wyjeżdża do Londynu, więc co wtedy macie zamiar zrobić? - zapytała mama Szczęsnego
- Mamo Ewelina jedzie ze mną, przecież nie pojadę do Londynu a ją zostawię tutaj - odpowiedział za mnie Wojtek
- To dobrze, w końcu będzie się miał kto Tobą opiekować - zaśmiała się, to chyba dobry znak
Wieczór minął w fantastycznym nastroju, kiedy już rodzice Wojtka wypytali mnie o wszystko, zaczęli mówić o dzieciństwie Wojtka, jego wybrykach, śmiesznych sytuacjach, pokazywali mi jego zdjęcia. Zostałam chyba zaakceptowana
- Cieszę się że jesteście razem - powiedział nagle pani Alicja a mnie zamurowało - Widać że Wojtek jest szczęśliwy a to jest najważniejsze.- powiedziała do mnie po czym zwróciła się do Wojtka - W końcu wybrałeś odpowiednią dziewczynę. Rozstanie z Sandrą było najlepszą decyzją.
- Mamo.. - zaczął Wojtek
- Nie przerywaj mi. Dobrze wiesz, że jej nie lubiłam, nie byłeś  z nią szczęśliwy. Widać, że Ewelina jest inna i życzę Wam szczęścia - po tych słowach nie miałam już wątpliwości, wiedziałam, że mama Wojtka mnie polubiła
Posiedzieliśmy jeszcze troszkę, ale rozbiło się późno, więc pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
W aucie odetchnęłam z ulgą
- No i co, niepotrzebnie się tak stresowałaś, wszyscy Cię polubili - powiedział Wojtek szczęśliwy
- Masz rację. Masz cudowną rodzinę. Nie spodziewałam się tak miłego powitania 
- Kocham Cię i choćby Cię nie polubili nic by to nie zmieniło
- Mówiłeś już to.  A teraz proszę jedźmy do domu. Dość wrażeń. Chyba dziś nie zasnę - powiedziałam
- Za to ja wiem co będziemy robić - popatrzyłam na niego pytająco ale jego łobuzerski uśmiech mówił wszystko
- Chciałbyś, Tobie tylko jedno w głowie.
Droga do domu minęła nam równie szybko jak przedtem. kiedy weszliśmy z ulgą zdjęciami moje obcasy, a Wojtek od samego progu zaczął mnie całować, a ja nie protestowałam, bo wiedziałam, że nic to nie da. Po drodze zdejmowaliśmy nasze ubrania i kiedy doszliśmy do sypialni nie mieliśmy już nic na sobie.

1 komentarz:

  1. Wojtusiowi jak zwykle jedno w główce :p
    Pozdrawiam :)
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń