niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 29

Gdy przeszliśmy, większość chłopaków już była a z nimi ich partnerki.Przywitaliśmy się z wszystkimi i każde z nas poszło w swoją stromę. Marco do chłopaków, a ja zauważyłam Agatę i Ewę więc poszłam do nich
- Cześć Ewelina - przywitały mnie.
- Cześć dziewczyny, dawno was nie widziałam.
- Nie przesadzaj - powiedziała Ewa.
- Co słychać? - zapytałam.
- Wszystko w porządku. Teraz jak Łukasz wrócił do gry mam trochę spokoju, nikt mi nie marudzi - zaśmiała się.
- Tak, wiem co to znaczy - odpowiedziałam jej.
- Ja, też znam ten ból - odpowiedziała ze śmiechem Agata.
- Z czego się tak śmiejecie? - zapytał Marco, witając się z dziewczynami.
- A co pośmiać się już nie wolno?
- Nie no wolno wolno - odparł Marco.
- Hej Ewelina - usłyszałam Aube.
- O nie, tylko nie ty - powiedziałam mu.
- No nie mów że mnie nie lubisz - zrobił smutną minkę.
- Ciebie nie da się nie lubić - odpowiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
- No ja myślę - wyszczerzył się.
- Z tym to chyba masz problem - odparłam mu.
- Ha ha ha, zabawna jesteś. Oficjalnie jestem na ciebie obrażony - skrzyżował ręce na piersi jak małe dziecko.
- Myślałam, że nie doczekam tego dnia - wystawiłam mu język. Razem z Gabończykiem mogliśmy się tak przedrzeźniać przez cały czas. Lubiłam go i jego poczucie humoru. Poszłam przywitać się z tymi którzy dopiero niedawno przyszli. Atmosfera jak zwykle była super. Zjawił się nawet trener.
- Oho kontrola idzie - zaśmiał się Łukasz.
- Ja widzę, że kontrol już macie - popatrzył na nas i się uśmiechnął. - Dziewczyny was chyba dobrze pilnują z tego co widzę.
- Ktoś musi - skomentowała dziewczyna Hummelsa.
- Ewelina - dźgnął mnie w bok Łukasz.
- Kurde, debilu! Nie umiesz normalnie podejść i zagadać?
- He he, wiesz że lubię ci tak robić, fajnie się wkurzasz. Chciałaś pogadać ze mną no nie?
- Tylko to cię ratuje żeby się nie obraziła - pogroziłam mu.
- I tak mnie kochasz - przytulił mnie. - To co chcesz wiedzieć?
- Możemy iść gdzieś indziej. Gdzie nie ma tylu ludzi? - zapytałam.
- Ooo robi się gorąco - uśmiechnął się.
- Ej Łukasz - pokręciłam głową z rezygnacją.
- Chodź do kuchni - zaproponował, więc tam poszliśmy - No więc?
- Jak wiesz, za niedługo Marco będzie miał urodziny, a dzień wcześniej gracie w Berlinie. Chciałabym zapytać czy znasz jakieś fajne lokale czy coś w tym stylu, żeby zrobić imprezę niespodziankę.
- Pewnie, że znam. Jeden jest taki fajny. Myślę że się nada - powiedział.
- Pomógł byś mi? - poprosiłam go. - Proszę, proszę proszę - zrobiłam słodką minkę.
- Jasne, że ci pomogę - powiedział.
- Dziękuję, jesteś kochany - pocałowałam go w policzek.
- Wiem - powiedział ze swoją zwykła skromnością. - Obiecuję, że Marco będzie zadowolony.
- To dobrze.
- Co wy tu tak we dwójkę siedzicie co? - zapytał Kuba kiedy wszedł do kuchni. - Mam zawołać Marco i Ewę hmm?
- Miałam sprawę do Łukasza - odpowiedziałam mu.
- Aha dobra. Pewnie nie powiecie o co chodzi - powiedział.
- Kubusiu dowiesz się w swoim czasie - puściłam mu oczko.
- Okej, a teraz chodźcie do ogrodu, bo chcę pogadać z kimś normalnym.
Uwielbiam chodzić na takie spotkania Pszczółek. Jest fantastycznie. Wszyscy żartują i śmieją się. Oczywiście impreza była bez alkoholowa, ale i tak wszyscy wspaniale się bawili i wygłupiali. Zastanawiałam się czy na pewno jestem w towarzystwie dorosłych mężczyzn czy dzieci. Nasza sytuacja wyglądała już dobrze. Kto by pomyślał, że drużyna która po pierwszej rundzie zajmuje ostatnie miejsce, będzie walczyła o Ligę Europy? Chyba tylko najwierniejsi kibice w to wierzyli. Za tydzień czeka nas pożegnanie z naszym trenerem no i z Sebastianem. Za tydzień ostatni mecz sezonu z Werderem. Cieszę się, że to koniec sezonu, ale z drugiej strony jest mi smutno. Nie chcę żegnać naszego trenera, myślę, że nikt nie chce.
- Nad czym tak myślisz? - zagadnął Eric.
- A nic. Smuto będzie bez Jurgena - powiedziałam i popatrzyliśmy na wygłupiającego się z piłkarzami Kloppa.
- Masz rację. To już nie będzie ta sama Borussia. Ale zawsze tak musi być, że po jakimś czasie ojciec opuszcza swoje dzieci, by te mogły żyć samodzielnie - powiedział.
- O wow, ale refleksja - szturchnęłam go w ramie.
- No widzisz - zaśmiał się.
- Jak tam? - zapytał Marco podchodząc do nas. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- W porządku. Eric dzielił się ze mną swoimi refleksjami - powiedziałam.
- Na temat? - dopytywał się.
- To już nasza tajemnica - dałam mu całusa w policzek.
- Okej - odpowiedział - Patrz na trenera, bawi się jak dziecko.
- Myślisz, że dobrze zrobił? - zapytał Durm blondyna.
- Nie wiem. To jego decyzja. To bardzo dobry trener i poradzi sobie wszędzie.
- Co tam dzieci? - po jakimś czasie podszedł do nas trener.
- Dobrze tatusiu - odpowiedział Marco.
- Dawno się tak dobrze nie bawiłem, ale stary ojciec musi już iść. Trzymajcie się. Nie imprezujcie za bardzo bo sezon jeszcze się nie skończył - pożegnał się z nami i wyszedł.
Chłopaki powygłupiali się jeszcze. Z dziewczynami trochę poplotkowałyśmy. Po północy wszyscy zaczęli się rozchodzić. Ja z Agatą i naszymi partnerami zostaliśmy trochę dłużej. Pomogliśmy Piszczkom w sprzątaniu.
Z tymi głupkami nawet sprzątanie może być zabawne. Łukasz plus Kuba plus Marco to się równa mieszanka wybuchowa.
- Jeszcze Aubameyanga tu brakuje i całkiem byśmy ześwirowały - powiedziałam do dziewczyn.
- Dokładnie, przecież z nimi nie można się nigdzie pokazać, bo tylko wstydu narobią.
- My? - zapytali chórem z niewinnymi minami.
- A kto? - odpowiedziała Ewa.
Sprzątanie nie zajęło nam dużo czasu. Po pół godziny mogliśmy już iść do domu. Noc była ciepła, także fajnie szło się do domu. Szłam przytulona do Marco.
- jesteście walnięci - powiedziałam mu.
- Wiem i dlatego tacy niepowtarzalni - zaśmiał się.
- Masz rację.
Kiedy byliśmy w domu stałam się nagle strasznie zmęczona. Poszłam do naszej sypialni i przebrałam się. Poszłam do łóżka, gdzie leżał już Marco, przytuliłam się do niego i momentalnie zasnęłam.

Chwilkę mnie nie było, ale mam taki urwanie głowy. Do napisania tego rozdziału brałam się już kilka razy, ale nic nie mogłam wymyślić. Wiem, że rozdział nie porywa, ale jakoś brak weny ostatnio, a chce już pomału kończyć to opowiadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz